chichot dona
/ 77.115.7.* / 2014-05-12 14:24
Nie pitol , skoroś Ukrainiec galicyjski to raczej oczywiste , że jesteś po stronie wątpliwie legalnych władz w Kijowie, ba może nawet jesteś zwolennik banderowców(?) co mocno tłumaczyło by twoje zaangażowanie po "jedynie słusznej stronie" bez względu na prawdę jaka by ona nie była.
Ale przeginasz tak , że aż miło, inteligentnych odrzuca twoja argumentacja a głupich przekona byle co , wszak u głupców ważniejsze emocje niż rozum.
Na Ukrainie to część Ukraińców nie chce nowych władz w Kijowie i mają do tego prawo.
Nieszczęściem Ukrainy obecnie są nacjonalistycznie nastawieni Ukraińcy zachodni z terenów dawnej Galicji.
Chcą oni podporządkować sobie całą Ukrainę nie licząc się ze zdaniem znacznie większej części populacji Ukraińców wschodnich, są pewni siebie wsparci silna grupą z diaspory ukraińskiej zwłaszcza z Kanady i USA gdzie kult bandery jest mocno kultywowany.
A mogli by bardzo prosto wytrącić Rosji argument podstawowy, Wystarczy aby zechcieli uwzględnić interesy Ukraińców wschodnich, aby zechcieli dla dobra państwa podzielić się z nimi władzą dla zachowania całości i integralności państwa. Rosja bardzo chce federalizacji Ukrainy, można temu przeciwdziałać, forsując ustrój administracyjny podobny do tego który sprawdził się w Polsce z tym, że powinno się zwiększyć nacisk na większe kompetencje samorządów oraz autentyczną władze samorządową w regionach.
Powinni dać gwarancje dla języka rosyjskiego jako drugiego języka urzędowego na terenie całej Ukrainy, wszak wszyscy obywatele Ukrainy powinni móc być obsługiwani na całym terytorium kraju zarówno Rosjanie jak i Ukraińcy tak samo rosyjsko-języczni i ukraińsko-języczni.
Na początek, na jakiś czas ,powiedzmy parę tygodni, powinny wszystkie strony ogłosić zawieszenie broni, aby sobie dać czas na ochłonięcie oraz na rozmowy, bez zacietrzewienia.
Ale potrzeba woli, prawdziwej woli a nie deklaracji , czy pustosłowia.
Póki co to nie widzę chęci pokoju po żadnej stronie, ale chęć do wojny i to większą chęć do wojny po stronie Kijowa, pewnego poparcia USA i UE.
Obawiam się, że w ostatecznym rozrachunki zadecyduje Rosja a nie USA czy UE.
Dlatego czym prędzej należy wykorzystać szanse na pokój póki to jeszcze jest możliwe.