Anakin Skywalker
/ 89.74.213.* / 2010-08-18 15:20
Światowa Organizacja Handlu chce, by Unia Europejska zniosła cła na wielofunkcyjne drukarki i telewizyjne dekodery łączące z internetem. Spór toczący się od kilkunastu lat dotyczy miliardów dolarów rocznie
W sporze USA, Japonii oraz Tajwanu z Unią Europejską WTO stanęło po stronie trzech skarżących państw. Żąda od Brukseli, by w krajach unijnych "wprowadziła odpowiednie środki zgodnie z jej międzynarodowymi zobowiązaniami".
Innymi słowy, by zniosła cła.
- To ważne zwycięstwo dla amerykańskiej branży technologicznej - mówi Ron Kirk, doradca Białego Domu ds. negocjacji handlowych. W podobnym tonie wypowiada się Masayuki Naoshima, japoński minister ds. gospodarki i przemysłu, który wezwał UE do "natychmiastowego" usunięcia bezprawnie stosowanych ceł.
Chodzi o niebagatelne pieniądze i spór o interpretację zawartego jeszcze w połowie lat 90. porozumienia ITA (Information Technology Agreement). Pakt, który na bardzo szeroką kategorię sprzętu elektronicznego wprowadził zerowe taryfy celne, podpisały 72 kraje.
Jak wyliczają organizacje zrzeszające producentów sprzętu, wartość handlu produktami objętymi porozumieniem ITA wzrosła z 1,2 bln dol. w 1996 r. do 4 bln dol. w 2008 r. Gdyby nie ITA, cła na handel zaawansowanym sprzętem teleinformatycznym wyniosłyby w sumie ok. 5 mld dol. rocznie.
Jednak pojawił się spór. Unia bowiem uznała, że ITA nie dotyczy trzech kategorii sprzętu: telewizyjnych dekoderów, które umożliwiają połączenie z internetem, płaskoekranowych monitorów komputerowych oraz wielofunkcyjnych drukarek, z możliwością skanowania, kopiowania oraz wysyłania faksów.
Według klasyfikacji unijnej to zwykłe dobra użytkowe, a dodawanie do nich nowych funkcji nie oznacza, że są sprzętem high-tech, i mogą korzystać z zerowej stawki. W efekcie w UE cła na te trzy kategorie wynoszą od 6 do 14 proc. ich wartości
- Unia manipulowała stawkami celnymi, by zniechęcić firmy do innowacji - skarżyły się organizacje zrzeszające amerykańskich producentów sprzętu. Według ich szacunków w 2009 r. wartość sprzedaży na świecie spornych produktów wyniosła 44 mld dol., z czego import do krajów UE był wart 7 mld dol.
Władze tajwańskie w zeszłym miesiącu podały, że korzystny wyrok WTO i zmuszenie Unii do obniżenie ceł będą oznaczały dla eksporterów nawet 611 mln dol. rocznie oszczędności. Co z kolei może przełożyć się na niższe ceny.
Takie koncerny jak amerykański Hewlett-Packard czy japoński Canon od lat lobbowały w Brukseli o zniesienie ceł lub ich obniżenie. Podobnie jak rządy USA, Japonii i Tajwanu, które w 2008 r. wniosły w końcu skargę do WTO.
Bruksela ma 60 dni na odwołanie się od wyroku. Jeśli ceł nie zniesie, USA, Japonia i Tajwan będą mogły wziąć odwet i wprowadzić cła na samochody, farmaceutyki czy sery z Europy - w takiej samej wysokości jak stosowane przez Unię przy imporcie wielofunkcyjnych drukarek czy dekoderów.
Na razie nie wiadomo, co postanowi Bruksela - zdania krajów członkowskich w sprawie spornych taryf są podzielone. Komisja Europejska już wcześniej apelowała, by renegocjować całe porozumienie ITA i uwzględnić w nim nowe technologie, a nie spierać się przed WTO o jego elementy.
- Unia nie ma nic do stracenia. Sądzę, że złożą odwołanie - mówi Philippe De Baere, partner w kancelarii Van Bael & Bellis, która reprezentowała Tajwan i Japonię przed WTO.
------------
Wreszcie będziemy mieli tańszy sprzęt... ale europejscy producenci nieźle na tym stracą, a w polsce montuje sięsporo tego sprzętu, więc sporo Polaków straci pracę i wzrośnie bezrobocie. Trzeba jak najszybciej wprowadzić kary za rodzenie dzieci, bo nie bedzie dla nich pracy i trzeba będzie płacić im zasiłki.