Nina
/ .* / 2005-03-12 12:47
Z wypowiedzi wynika, że – jak mówi przysłowie – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W dyskusju, co zrozumiałe, biorą udział głównie ludzie młodzi, którym nie podoba się społeczny solidaryzm i to, że pokolenie obecnie aktywne zawodowo „utrzymuje” ze składek tych, którzy już pobierają emerytury (nie mówię o rentach, bo te często przyznawane były i są nadal rozrzutnie). Niestety, emeryci na ogół nie posługują się komputerem, nie mówiąc o Internecie i poczcie meilowej, więc... głosu nie mają. A prawda jest taka, że te osoby kiedyś też płaciły składki na ZUS, niektórzy chorrendalnie wysokie, jeśli miały wysokie zarobki, bo ich kwalifikacje były też odpowiednie, a pułap 250 proc. średnich dochodów, od jakich się ten haracz płaci, wówczas nie obowiązywał. Za to, co do systemu wpłacili (bo nie mieli innego wyjścia!), teraz otrzymują mizerne emerytury, które ledwie starczają im na życie, nie mówiąc o życiu z godnością i na pewnym poziomie, na który sobie zasłużyli w okresie aktywności zawodowej. A obecnie chce się jeszcze zabrać im i to, żeby szybciej umarli ze zgryzoty i głodu (bo przecież - tak uważają młodzi ludzie - poza "miską" nie mają już żadnych innych potrzeb???), co będzie wszystkim na rękę. Ale ci, co teraz płacą składki, z których wypłacane są te głodowe emerytury, też kiedyś będą w podeszłym wieku i może wówczas zmienią zdanie. Też uważam, że – co zrozumiałe – budżet musi szukać oszczędności, bo z pustego i Salomon nie naleje, ale chyba nie w kieszeniach starszej części społeczeństwa. Może trzeba po prostu ukrócić te wszystkie afery, przekręty z prywatyzacją itp., a przede wszystkim zreorganizować ZUS (z tym się zgadzam), ale to już temat na zupełnie inną dyskusję.