Sorbet
/ 87.207.140.* / 2008-08-01 13:36
to nie są mimozy lub wioskowe przygłupy.To ludzie inteligentni, sprytni i obrotni. Dobrze zaprawieni w wieloletnich bojach o stołki i wpływy,oraz cyniczni i bezwzględni.Po paru latach rządzenia kompletnie się wyradzają, deprawują, łamią bezczelnie prawo.Otaczają się dworem urzędników-pochlebców, którzy przy takim szefie robią swoje małe interesy(dla nas i tak duże!),a szefowi pomagają w jego wielkich.Tak powstaje w urzędzie nierozerwalna praktycznie sieć i układ wzajemnych zależności,której członkowie będą bronili do ostatniej kropli krwi.Gdy się złapie ich za rękę,mówią,że to nie ich ręka. Najbardziej traci na tym petent-obywatel, bo tez jest im najmniej potrzebny.Spryt i oczywista ostrożnośc pozwala takiemu szefowi działać bezkarnie całe lata,ale w końcu popełnia się błąd i mleko sie rozlewa. Niepojęty z tego powodu jest tylko brak kadencyjności-max 2 razy-w polskiej administracji. Wzorcem metra powyższych uwag jest mój kochany Sopot i jego prezydent Bezkarnowski.Ale porzućcie wszelką nadzieję, on zostanie,a ciemny lud wybierze go znowu.