Ciągle tylko słyszymy o ,, ciężkiej'' sytuacji frankowiczów, o tym, że bankom trzeba dokopać bo to krwiopijcy i takie tam podobne rzeczy. Jasne. Podnieść bankom podatki, dowalić przewalutowanie kredytów i dodać coś jeszcze na dokładkę. Wszystko fajnie ale co z ludźmi , którzy zainwestowali swoje zarobione pieniądze w
akcje banków, w obligacje korporacyjne banków? Czy tacy ludzie mają tracić swoje pieniądze tylko dlatego, że kiedyś jakiś cwany frankowicz nabrał sobie kredytu mimo, że nie miał na niego wystarczającej zdolności kredytowej, a teraz udaje ,, greka'' i płacze, że nie wiedział, że frank może zdrożeć. Czy osoby inwestujące w banki to naprawdę gorszy sort? Pracując uczciwie i ciężko w ogóle potrafili odłożyć trochę kasy do zainwestowania, a teraz mają być za to ukarani? Jestem zdegustowana roszczeniami frankowiczów i ciągłymi wypłatami z funduszu gwarancyjnego klientom upadających SKOK-ów.