ojciec wikary
/ 78.131.154.* / 2012-09-04 09:19
Co tuman robi, że tuman? Tumanów można sklasyfikować jak ubrania - od S do L (wyjątkowe "okazy" dostają od XL do XXXL - tych nie da się już uratować). Tuman S to tuman, który widzi, że coś nie gra, kojarzy fakty, ale dupy nie ruszy, żeby działać. Zazwyczaj, bo "sam nic nie zrobi", albo bo "mu się nie chce". Jeśli się w tym stadium tumana odnajdujesz, to sorry stary - jak Ci pasuje to co jest obecnie to ok, ale ile tak jeszcze pożyjesz? Nikt za Ciebie tego syfu nie posprząta. A może masz trochę więcej pieniędzy, cały syf widzisz, ale w sumie to Ci dobrze? Jeśli tak, to pomyśl poważnie o przyszłości następnych pokoleń.
Tuman M, to już większy kaliber - i to bardzo zauważalnie. Tuman M jest częścią systemu. Tuman M wierzy, że szkoła go nauczyła, dzięki pracy zarobił (*h**, że pralka, mieszkanie, telewizor i plastikowe okna wzięte na lichwiarski kredyt, ale "zarobił"), a po śmierci będzie łapał motylki z aniołkami na chmurce, albo rogaty diabeł będzie go kuł w dupę widłami. Tuman M ufa mądrościom autorytetów i telewizorowi, ale uważa, że sam i tylko sam podejmuje świadomie decyzje (*h**, że snickersa Colą zapija, stojąc przed McDonaldem w koszulce Nike, ale to jest ewidentnie jego wybór). Media takich tumanów kochają! Rzucą im tylko kilka tematów do "rozkminienia" i Tuman M ma potem na drugi dzień o czym rozmawiać. No sam pomyśl kiedy ostatnio rozmawiałeś o czymś innym, niż to, co zobaczyłeś w pudle (czyt.telewizorze), na komputerze, albo w pracy?
Tuman klasy L to już prawdziwa gratka. To już można spokojnie na Discovery, albo NatGeo puszczać jako ciekawostki. Pracuje, albo nie pracuje: I TAK NIE ZARABIA. Chory jest przeważnie, bo coś mu dolega i do lekarza chodzi, bo mu "pomaga". Wierzy, że celebryci mają rację, bo są ładni i sławni. Chciałby być celebrytą(!) - bo miałby rację (to jest ta logika Tumana L-klasse). I najważniejsze: jeśli czegoś nie było w telewizji, albo nie uczyli tego w szkole, to nie istnieje! Nie ma i koniec! Amen! Często "jąknie spod nosa" coś złego na system, ale wykrzyczy się na telewizor lub koledze i już jest spokój. Politycznie tuman L da się "pokroić" za własną partię i to nie ze względu na program (którego nie przeczytał), ale tylko po to, żeby Ci drudzy - Ci źli - nie wygrali. Niestety "eLki" w Polsce występują najliczniej.