tora-tora
/ 84.10.139.* / 2011-02-09 21:52
Smutne, ale jest to prawdziwe co piszecie apropos pracy w Alior Banku.
Ja także pracowałam tam od początku istnienia, tj, od sierpnia 2008r i przyznaję, że to co przeżyłam nawet w najgorszych koszmarach jest niesamowitym przeżyciem. Takie rzeczy myślałam, że tylko na filmach pokazują. Oczywiście jak każdy w tamtym czasie byłam mamiona wspaniałymi perspektywami dla osób tworzących nową jakość ze wspaniałymi, wręcz rewolucyjnymi produktami, które miały zmieść z powierzchni ziemi inne konkurencyjne, krajowe banki. Pracując już wcześniej w kilku największych instytucjach doskonale zdawałam sobie sprawę, że wszystko należy podzielić ez cztery. Na każdym kroku mówiono nam, że będziemy bankierami i będziemy doradzać, nie SPRZEDAWAĆ, to słowo to był największy obciach i na każdym kroku to słowo było wyśmiewane. Nie powiem płaca była niezła, ale z perspektywy czasu wiem, że to my jako najbardziej doświadczeni musieliśmy udżwignąć start banku, a to po prostu musiało kosztować pracodawcę, bo początkujący bankowcy z pewnością nie daliby rady, dlatego tak bardzo poszukiwali naprawdę dobrych i doświadczonych. Jednak już po pół roku (06.2009r) zaczęły się pierwsze czystki i to za brak sprzedaży. Ja miałam to szczęście, że każdy kwartał wyrabiałam plany, chociaż w porównaniu z innymi doradcami biznesowymi miałam je 2-krotnie wyższe (do tej pory nie wiem dlaczego), ale nic to, dawałam radę. Ale widząc innych bardzo dobrych bankierów, którzy w swoich bankach byli całkiem dobrzy - w nowym miejscu gdzie nikt nic nie wiedział, szczególnie Help Desk, gdzie nie działały systemy do procedowania wniosków kredytowych to był horror, bo często staraliśmy się pozyskiwać do nowego banku naszych starych, kilkuletnich klientów, którzy widząc co się dzieje tylko na wzgląd na nasze osoby jakoś ten chaos starali się przetrzymać. Wielu Klientów niestety się do nas zraziło ze względu na bezsensowność analityków kredytowych, brak kompetentnych decyzji kredytowych bądź kilkumiesięczne (sic!) procedowanie nawet prostych spraw = klienci patrzyli na nas już jak na przedstawicieli banku, a nie na nas, dlatego wiele kontaktów zostało zaprzepaszczonych ... na zawsze. Oczywiście z każdym kwartałem zawsze przełożonym (głównie z Regionów) było mało - z perspektywy czasu widzę, że to co inne banki tworzyły np. przez 10 lat oni chcieli zrobić w rok-dwa!Dlatego tak wielki mobbing, sprawdzanie wszystkich i wszystkiego na każdym kroku - jak w Big Brother i wcale nie przesadzam, bo zadałam sobie trud przeczytania wielu wątków i w wielu z nich powtarza się to samo niestety. I to nie chodzi o to, że wielu zwolnionych jest sfrustrowanych, że im się nie udało i dlatego wylewają swoje żale wszędzie - niektórzy sami po miesiącu-dwóch wracali skąd przyszli widząc po prostu paranoję, niektórym naprawdę dobrym bankierom zniszczono życie i chęć do pracy jakiejkolwiek a także w ogóle do pracy w bankowości, to naprawdę straszne. Ja wytrzymałam dwa lata i rzuciłam wypowiedzeniem i to z dobrymi wynikami, bo widziałam jak zaczynają pogrywać z moimi dobrymi klientami (w poprzednim moim banku), a klienci przestali cokolwiek rozumieć. Coś się złamało, gdy bardzo dobra transakcja mi nie przeszła, pt. "nie, bo nie", a przeszła w innym cienkim banku. Wtedy zrobiłam sobie analizę czy jestem w stanie coś jeszcze zrobić i podjęłam decyzję o odejściu. Muszę przyznać także, że wielu z moich kolegów i koleżanek (prawdziwych specjalistów) w ciągu wielu miesięcy stopniowo pozbywano się (wprowadzając np. coraz wyższe plany sprzedażowe jak mnie). Po pierwsze po roku ci pierwsi pracownicy byli najdrożsi, a systemy jako tako działały, to po co ich utrzymywać? Jednak świat dobrych bankowców jest naprawdę mały, wszyscy się znają i co? zaczęto poszukiwać nowych pracowników, a wśród doświadczonych bardzo negatywna fama już poszła - śmialiśmy się, że na rozmowy kwalifikacyjne nikt nie przychodzi, dlatego poziom wiedzy coraz bardzo obniżał się. Mam kontakt z klientami, którzy od czasu do czasu opowiadają mi co się dzieje, bo mają znajomych wewnątrz banku i ten kto mądry ucieka. Powiem wam, że nawet po kilku miesiącach pracując w zupełnie normalnym banku (każdy bank teraz wydaje mi się oazą spokoju ...) mam uraz psychiczny totalnego wykorzystania. Nawet w takim PKO BP, Raiffesenie, Citibanku jest lepiej, chociaż zaczęto zatrudniać coraz częściej oszołomów zwłaszcza z Citi i to także miało negatywny wymiar. Najśmieszniejsze jest to, że wiele moich koleżanek widząc co się dzieje zaczęło zachodzić w ciążę (od połowy 2009r). Sądzę, że to co wielu z was pisze jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, o szczegółach nie ma sensu się rozpisywać, bo wystarczy popytać się byłych klientów bądź pracowników Aliora jaką gehennę przeżyli, a te wszystkie nagrody, to też nie mogę w to uwierzyć ... jakim cudem ...