takie przemyslenia (rodem z teorii wielkiego spisku):
- jakis kraj tworzy stosy waluty i wrzuca ja w obieg zeby tym szalenczym pedem podniesc swoja gospodarke na nogi
- przypomina to przykladanie elektrod do trupa, ale jakis efekt daje koniec koncow
- wiadomo ze ta kasa gdzies sie podziac musi, wiec wszyscy spodziewaja sie hiperinflacji
ale...
- chyba zeby sie tej kasy pozbyc... Pytanie gdzie?
- nie za bardzo mozna wybudowac spalarnie gotowki, wiekszosc tej kasy jest elektroniczna
- no wiec mozna ja wyslac zagranice
- ale nikt naszej waluty przeciez nie chce (nawet gwiazdki porno se domagaja zaplaty w euro :)
- ale mozna za nia kupic
akcje... (co z tego ze kurs zleci? i tak leci od 50 lat..)
- mozna za nia kupic taki np. KGHM, PETROCHINA, VOLVO, RYANAIR... Tanio... I jeszcze sie beda cieszyc ze indeksy im rosna... I ze zagraniczni inwestorzy sa zainteresowani...
Kryzys na swiecie mija, a nasza gospodarka lokalna jest ciagle na dnie, ale jestesmy udzialowcami niezlych korporacji na caaaaaalym swiecie.
Takie swiateczne przemyslenia... Wszelka krytyka mile widziana :-)
Wesolych Swiat!