Kenobi
/ 2008-07-27 17:29
/
Uznany malkontent giełdowy
Rozumiem, że nieśmiało, bo Ci wstyd nie przyznać, co dziś jest największym problemem i o jaki kryzys chodzi, a poruszany przeze mnie temat to tylko wierzchołek góry lodowej.. Grozi totalny collapse całego systemu finansowego. Kapitał banków w Stanach to ok. 1,5 bln. dolarów i to mieści sie w granicach przedziału szacowanych obecnie strat, czyli grozi przejęcie wszytkich banków przez państwo, czyli podatnika, jaki to będzie miało wpływ na dolara, gospodarkę, giełdę, nie chce tu na razie rozwijać. Dokapitalizowanie, jakie miało miejsce na jesieni, kiedy niektórzy wskoczyli w pokrzywy, bo uwierzyli, że mają promocyjne ceny banków,a do dziś umoczyli na tym 30 - 50%, bez głosu w spółkach, nie będzie już obecnie możliwe bez przekazania większej roli dysponentom kapitału.
Co do drugiego tematu, jak już chcesz tak odciągnąć mnie i innych od spraw zasadniczych, jest typowa stagflacja, jak w latach 1970-tych. W recesji popyt na wszystkie surowce spada, obecne ceny są sztucznie wywindowane przez ratujące się przed stratami mocno lewarowane fundusze, nie mające gdzie uciekać z gotówką, celem zabezpieczania się przed inflacją, a to z kolei tworzy typowy "vicious circle" bo akurat nakręca inflację, na czym cierpi realna gospodarka. Bez podwyżek stóp się nie obejdzie. Myślę, że nawet szybciej, niż wszystkim sie wydaje, EBC zrobił już pierwszy krok, wkrótce następne, podobnie oczekuję od Banku Anglii i Fed. Nie należy też zapominać, że my stale widzimy ceny nominalne, a dolar mocno stracił na wartości w ostatnich latach, więc zarówno indeksy giełdowe jak i ceny surowców (np. wpływy z eksportu miedzi dla KGHM) muszą być odpowiednio skorygowane. Sprawa ropy, to temat-rzeka, nie podejmuję się tu go poruszać. Wystarczy powiedzieć, że OPEC, po swoim wiosennym posiedzeniu, spokojnie wyznaczył następne na wrzesień...