o_czym_to_jest
/ 192.194.76.* / 2012-01-23 14:53
O czym jest ten wpis? Nie, poważnie pytam - o czym to miało być?
To co tutaj widzę, to stwierdzenie, że piractwo jest złe i krzywdzi autorów. TAK - piractwo jest "złe" i dlatego jest nielegalne. Dlaczego jeśli ktoś się wypowiada przeciwko projektom regulującym ruch w internecie to od razu ma oznaczać, że chce łamać prawo? Te same argumenty były użyte przeciwko osobom protestującym przeciwko SOPA i PIPA (a wcześniej ProIP, COICA itp.).
A gdzie fragment o tym, że ACTA narzucałoby obowiązek monitorowania działania użytkowników w sieci przez dostawców internetowych? Prawo do prywatności i wolność słowa to nie są jakieś tam puste hasła, to są podstawowe prawa obywatela. Nawet pomijając to (chociaż moim zdaniem jest to główna kwestia), dochodzą jeszcze koszty takiego przedsięwzięcia - ktoś musi zaprojektować do tego systemy, ktoś musi je wdrożyć, ktoś musi je nadzorować i wreszcie ktoś musi to egzekwować. To są koszty dla ISP, które tylko największe firmy będą w stanie ponieść (a i to wątpliwe). Mniejsze firmy po prostu wypadną z obiegu.
A co z przekazywaniem danych osobowych _bez udziału sądu_ na wniosek _prywatnej firmy_ która jedynie _podejrzewa_ złamanie praw autorskich? Poważnie - czy to jest "ok"?
Patrzę teraz na tagi pod tym "artykułem" - piractwo, acta, zablokowane strony. Nie brakuje tu czegoś? Wolności słowa na przykład?
Nie lubię teorii spiskowych. Wzbudzają we mnie wstręt ale jeszcze bardziej nie lubię tego typu wypowiedzi, które w jednej linii stawiają osoby, które protestują przeciwko bublowi prawnemu zagrażającemu podstawowym prawom jednostki z ordynarnymi złodziejami.
To zdanie padło już w różnych wariantach tysiące razy w ostatnim miesiącu, ale widać za mało:
Ustanawianie dziurawego prawa, które zagraża podstawowym wolnościom i jednocześnie ma bardzo małą szansę zrobienia faktycznie tego, co niby miałoby zrobić (patrz np.: wypowiedzi ekspertów DNSSEC nt. SOPA) nie jest rozwiązaniem. A właściwie jest jeszcze gorsze niż wstrzymanie rozwiązania do czasu osiągnięcia porozumienia między: stroną ustawodawczą, technologiczną, szeroko pojętym przemysłem i opinią publiczną. WTEDY może uda się osiągnąć cokolwiek, co mialoby sens zadziałać na dłuższą metę, bez wylewania dziecka z kąpielą.