23 lata dom był pokryty azbestem - nikt nie zachorował na żadną chorobę układu oddechowego.
Gmina rzuciła wieść że będzie 50% dofinansowania do wymiany dachu na blachę. Jednak pieniądze z gminy szybko się skończyły, i co roku tylko kilka domów się pozbywało azbestu.
Gmina przyjmowała na swoje składowisko azbest - kazała płacić od kilograma materiału - dla mieszkańców gminy koszt mały, a reszta miejscowości z powiatu też ściągała azbest z dachów, wysypisko tylko jedno było w gminie. Jak się okazało znajomy z tego samego powiatu ale innej gminy chciał wywieźć eternit falisty to na wysypisku dowiedział się że utylizacja prawie 3 ton azbestu kosztować będzie parę tysięcy złotych - efekty opakowane eternity leżą okryte grubą folią na powietrzu.
A u mnie dach już tak przeciekał że wymieniłem dach sam bo zalewało mi poddasze i więźbę dachu.
Po wymianie minęło 7 lat a gmina nadal szuka pieniędzy dla ludzi.
Skąd gmina ma mieć pieniądze na utylizację a tym bardziej zwykli ludzie skoro koszty są pokrywane tylko częściowo, na utylizację i zakup blachy dadzą a gdzie robocizna przy wymianie więźby i dekarzy którzy biorą za robotę.
Kogo jest stać na taki koszt, na stajni mam 3,5 tony falistego eternitu a forsy na wymianę i utylizację nie ma gmina ani ja.
To mrzonki że się go pozbędziemy, w ziemi(rury kanalizacyjne i wodociągowe) zalega jeszcze więcej niż się nam wydaje.
A warszawa nie ma forsy na emerytury a co dopiero na azbest