chichot dona
/ 31.174.218.* / 2013-03-25 16:34
Obniżyć płace minimalną? Nie ma sprawy. Może pan Balcerowicz zacznie od siebie i tak przynajmniej przez rok nich pobiera apanaże jedynie w wysokości płacy minimalnej i niech z tego w miarę godnie wyżyje. Ciągle mam takie wrażenie, że dla czołowych ekonomistów i wogóle władzy (wszelkiej władzy tej państwowej i tych władz partyjnych) w Polsce nie interesuje los zwykłego człowieka. A jeżeli już to szczątkowo jako elementu w ich politycznych interesach i przepychankach.
Obiecają nawet gruszki na wierzbie, albo i inne cuda aby tylko zabezpieczyć swoją dostatnią egzystencję.
A ich egzystencja jest uzależniona jedynie od tego czy utrzymają się na swoich stołkach(?), rotacji władzy i trwałości systemu w którym czują się jak ryby w wodzie. A pospólstwu powinny wystarczać igrzyska służące temu aby zachować status quo.
Badania społeczne , czy badania rynków do jakich mam dostęp wyraźnie wskazują na niedobrą politykę ekonomiczną obecną. Ale również analizy wskazują , że polityka lansowana przez pana Balcerowicza jest niedobra dla przeciętnego obywatela ale bardzo dobra dla korporacji .
Badania społeczne wskazują na wielki wyzysk większości pracowników pracujących w tzw, sferze produkcji i usług. Poza molochami państwowymi i energetycznymi w pozostałych branżach płace są mniej niż minimalne. Pracodawcy nagminnie nie przestrzegają podstawowych umów społecznych nawet tych obwarowanych prawem państwowym. Nagminne jest obcinanie głodowych wynagrodzeń, czynią to bez obawy ponieważ jest coraz większe bezrobocie. Mnie ciekawi jedynie ile jeszcze plebs wytrzyma(?), ten plebs który utrzymuje i który faktycznie łoży na dostatnie życie pana Balcerowicza, władz, administracji itp. ?
I taka dygresja dotycząca starzenia się społeczeństwa. Akurat społeczeństwo w Polsce starzeje się nie wskutek zmian wiekowych ale wskutek wielkiej fali emigracyjnej.
Skoro młodzi nie chcą pracować za głodowe stawki minimalne które i tak są za wysokie zdaniem pana Balcerowicza, to jeżeli tylko mogą, jeżeli tylko im się uda to wyjeżdżają pracować gdzie indziej. Tam swoja pracą wzbogacają i siebie (czasami) i kraj w którym pracują. W tzw. pierwszej fazie kryzysu, Polsce pomogła nie tyle polityka rządzących( po prostu raczej była obojętna w kierunku przeszkadzania) ale wpływy od emigrantów. To kasa emigrantów którzy zasilali i zasilają swoje rodziny w Polsce jest tym czynnikiem który utrzymuje jako taki popyt wewnętrzny. A ekonomiści pitolą o Polskim cudzie i zielonej wyspie.
Władze potrafią temu jedynie przeszkadzać, podnosząc podatki związane z popytem. Czy podejmują działania antyrozwojowe. Jeżeli władza chce być wobec ludu (plebsu) którym włada w porządku, sama powinna dawać przykład, oszczędności, skromności, wyrzeczeń. A jakoś tego nie widać, jest wprost przeciwnie.