A
/ 212.244.189.* / 2006-07-19 10:02
Ja chciałbym podnieść ceny na to co sprzedaje i stymulować inflację by w końcu Pan B. miał rację, ale nie mogę, bo mam co najmniej 4 liczących się konkurentów, jak ich wykończę to od razu Panie B. zwiększę Panu inflację o czym Pan "kracze" już od lat nastu a tutaj wszystko na odwyrtkę do Pana gadania z inflacją się dzieje. Proponuję Panu odświeżyć wiedzę z przed magisterium, czasami warto nawet własne podręczniki poczytać. Dowie się tam Pan o fazach rozwojowych wolnego rynku i zrozumie że u nas w tej chwili, tj. fazie krystalizacji rynków, wykształcaniu podmiotów dominujących, nie można mówić o wzroście inflacji a ni się jej spodziewać. Obecnie rzadko kto myśli u nas o fuzjach a raczej myśli o zniszczeniu jeden drugiego, rynek jest za "twardy" dla nawet silnych bodźców inflacyjnych. Taka faza rozwoju wolnego rynku to najlepszy moment na możliwie szybkie zwiększanie popytu bez konsekwencji inflacyjnych, a dającego bezpieczne i szerokie podstawy do długookresowego wzrostu gospodarczego (prawda podstawowa Panie B.: to popyt a nie podaż stymulują szybki wzrost produkcji przy tak ogromnej jak w Polsce liczbie podmiotów gospodarczych). Za 5-10 lat może być za późno, bo np. ja na pewno wykończę konkurentów, bądź ich wchłonę a jak będę musiał to się z nimi połączę i... będą i u nas nielubiane przez liberałów skostniałe Niemcy z dość wysoką inflacją. A że ja mówię prawdę a nie Pan B. to wystarczy spojrzeć na nasze ulice: na odcinku 100m mogą się zdarzyć i 3 spożywcze i 3 mięsne obok siebie oraz ze dwie, trzy piekarnie (nie daj Boże jak któraś podniesie ceny to inne ją zniszczą, tym bardziej, że u nas nikt nie ściga dumpingu w mikroskali). A za pięć lat będzie już po jednym sklepie każdej branży a za 10 w ogóle na ww. odcinku nie będzie sklepów, ale super hiper mega giga market... i wtedy zacznę Pana słuchać Panie B., dzisiaj Pana „krakanie” może wzbudzić co najwyżej tylko mój uśmiech...