OszukanyRodak
/ 90.201.239.* / 2007-07-04 23:17
W prasie pojawia sie ostatnio wiele wiadomosci o planowanej ekspansji banku PKO na wschod i zachod. Wolne zarty panowie! Zanim klienci rzuca sie tlumnie do PKO, aby otworzyc rachunki w banku PKO radze im przeczytac ponizsza historie. Ku przestrodze!
2001
Klient, który mieszka od wielu lat poza granicami kraju otwiera rachunek dewizowy w banku PKO. Bank obiecuje wysyłać korespondencję na adres pełnomocnika w kraju.
2001 do 2006
Klient powoli przelewa małe kwoty na rachunek. Pojawiają się problemy, kiedy bank zmienia samowolnie numer rachunku i zapomina o tym poinformować pełnomocnika. Nie przeszkadza to jednak bankowi w pobraniu dwóch opłat, jedną za przyjęcie przekazu a drugą za odesłanie. Klient zgrzyta zębami jedzie do kraju z pieniędzmi w walizce, jak za dawnych czasów.
Czerwiec 2006
Pełnomocnik klienta wypłaca pieniądze z rachunku, osobiście w oddziale banku. Pełnomocnik zostawia na rachunku 149.10 GBP ponieważ wie, że wymagana minimalna kwota to 100 funtów. Przynajmniej tak było w chwili otwierania rachunku. Bank wydaje pełnomocnikowi wymaganą kwotę. Nikt nie mówi pełnomocnikowi, że saldo osiągneło krytyczny poziom i że bank może zamknąć wkrótce rachunek . Ani mru mru. Wszystko zgodnie z nowym regulaminem, którego ani klient ani jego pełnomocnik nigdy nie widzieli na oczy.
Maj 2007
Nieświadomy niczego klient dokonuje pilnego przelewu dużej kwoty. Pieniądze nie docierają na rachunek i po licznych telefonach bank wyjaśnia, że klient nie jest już klientem banku PKO. Albowiem rachunek został zamknięty pół roku wcześniej. Ani pełnomocnik ani klient nie dostali zawiadomieni o likwidacji konta. Co gorsze pełnomocnik nie jest już pełnocnikiem i jako taki nie jest upoważniony do odebrania należnych klientowi 149.10 GBP. Kwota ta od pół roku zalega na nieoprocentowanym rachunku PKO bez wiedzy klienta i pełnomocnika. Zdesperowany klient dzwoni do Banku z zagranicy słyszy że, “nie jest to sprawa na telefon” i “zapraszamy do wizyty w oddziale w banku”. Klient miota sie w rozpaczy. Nie może uiścić pilnych opłat w kraju, bo przelew utknął w drodze powrotnej. Klient porusza niebo i ziemię, pożycza za granicą kolejną sumę pieniędzy i jedzie chcąc nie chcąc przez całą Europe, aby ratować sytuację. Podczas wizyty w kraju odwiedza Bank, żeby odebrać należne mu 149.10 GBP. Przelew wraca na konto klienta za granicą dopiero po dwoch tygodniach. Niezupełnie w całości. Mimo iż klient nie jest już klientem Bank PKO pobiera 20 funtów za przyjęcie i kolejne 20 za odesłanie pieniędzy na zagraniczne konto klienta.
Czerwiec 2007
Klient wysyła reklamacje do banku i żąda wyjaśnienia;
a) podwójnych opłat, kiedy bank nie wykonał na rzecz klienta żadnej usługi
b) samowolnego zamknięcia przez bank rachunku i zaniedbania poinformowania o tym klienta bądź jego przedstawiciela
Lipiec 2007
Klient otrzymuje regulamin prowadzenia konta, ktory bank zapomniał wysłać w roku 2004. Bank wyjaśnia, że zgodnie z powyższym regulaminem „rachunek ulega rozwiązaniu gdy saldo nie osiągnie minimalnej kwoty”. No i wszystkiemu winien jest klient bo nie rozumie, że bank ma prawo do prawidłowo naliczonych prowizji.
I pies mordę lizał klientowi. Niech płaci za swoją niewiedzę. Bank nie zapłaci za nic i nie zwróci prowizji. Wszystko zgodnie z regulaminem. Bo takie są przypysy.