Bernard
/ 83.22.47.* / 2006-01-18 09:06
Osobiście brak mi w fachowej prasie i wypowiedziach ekspertów oraz polityków pełniących najwyższe stanowiska w państwie spójnego i opartego choćby tylko o SWOT przedstawienia, co jest głównym problemem i jak będzie ten problem rozwiązywany. Nie można, bowiem skutecznie rozwiązywać równocześnie nadmiaru słusznych postulatów o sprzecznych wpływach na zachowania ludzi i gospodarkę. Poruszę, więc tylko kilka wątków polityki pro rodzinnej w aspekcie jej wpływu na przedsiębiorczość. Proszę odpowiedzieć mi na pytanie, w jakich rodzinach polskich powinno się rodzić więcej dzieci? Czy dobrze jest, gdy więcej dzieci będzie się rodzić w rodzinach obciążonych patologiami społecznymi w rodzinach alkoholików bezrobotnych z powodu braku kwalifikacji do jakiejkolwiek pracy i braku odpowiedzialności za swoje postępowanie czy w rodzinach pełnych, w których oboje rodzice pracują mają dzięki temu dobre warunki mieszkaniowe i mogą zapewnić swoim dzieciom wszechstronny rozwój w atmosferze bezpieczeństwa miłości i odpowiedzialności? Odpowiedź na to pytanie jest chyba jasna, ale trzeba natychmiast postawić sobie kilka następnych pytań. Czy podjęte decyzje o wypłacie becikowego będą sprzyjać większej odwadze do rodzenia dzieci w tych rodzinach, w których dobrze by było mieć więcej dzieci np. troje? Czy też będzie wzrost liczby dzieci w rodzinach, w których główną troską rodziców jest zdobycie środków na alkohol i papierosy? Drugie pytanie, dlaczego wykształcone kobiety mają większe problemy z znalezieniem dobrze płatnej pracy na stanowiskach kierowniczych niż mężczyźni. Czy to wina złych pracodawców, czy też skutek błędów w prawie pracy? Bo dlaczego prawo pracy obarcza kosztami karmienia dzieci piersią - pracodawców zatrudniających karmiące matki, mimo, że nie są ich ojcami? Czy to, co należy do sfery ubezpieczeń społecznych powinno być nadal regulowane w przepisach prawa pracy i obciążać pracodawcę, mimo, że uczciwie płaci składki na ubezpieczenie pracownicy na wypadek choroby i macierzyństwa? Takich pytań jest wiele i jeżeli nie odpowiemy sobie, co jest uczciwe a co nie, co jest przyczyną a co skutkiem nie będzie dobrych rozwiązań dla rozwoju społeczeństwa przez rozwój gospodarki. Nie zgadzam się na alternatywę albo dzieci albo dobrobyt. Sam mam troje dzieci i troje wnuków. Nie zgadzam się na to, że pracodawcy mają ponosić koszty nierozumnego uproszczonego postrzegania świata i problemów gospodarczych i społecznych przez polityków, którzy już raz poprawili kodeks pracy opracowany przez autorytety naukowe i prawnicze i mamy nie akt regulujący stosunki pomiędzy pracodawcami i pracownikami tylko mieszaninę dominujących wśród większości parlamentarnej ( o rodowodzie związkowych działaczy etatowych), poglądów na temat prawa pracy. Skutkiem, czego jeden przepis głupi niweczy pozytywny wpływ innego a winnych za to polityków napawa to chęcią do kolejnego wymyślania cudownych recept prawnych zamiast skłonić do pogłębionej analizy skutków działania wielokrotnie w ciągu 15 lat zmienianych przepisów. Moja rada więcej kompleksowych regulacji kodeksowych a mniej ręcznego sterowania przez zmieniane, co kilka tygodni ustawy i rozporządzenia. Jeżeli znów zobaczę w Dz. U. akt prawny pod tytułem "Ustawa o zmianie ustawy zmieniającej ustawę o..." lub regulacje podatkowe w ustawach o gospodarce odpadami a zmiany przepisów o wynagrodzeniach w ustawie o zwalczaniu ptasiej grypy to nie będę dłużej odradzać moim dzieciom wyjazdu z tego kraju tak głupio rządzonego, bo Albert Einstein powiedział kiedyś " Istotne problemy naszego życia nie mogą być rozwiązane przez świadomość na tym samym poziomie, na którym powstały". A jaki jest poziom świadomości obecnego składu parlamentu każdy widzi lecz niestety nie każdy ma wiedzę aby właściwie go ocenić.