konstantynopolowiczcalineczka
/ 95.41.208.* / 2011-12-16 11:34
Polacy sami się ustawiają na ostrzał ustalając ważność kursu na dany dzień, a nie na średni roczny. Ignorancja ekonomiczna rządzących powala i wciska w ziemię bez litości. Siłę Polski widać nie po dynamice wzrostu PKB, ale po właśnie takich debilizmach. I całego szeregu podobnych kwiatków. Np. zmieniając dowód osobisty muszę wypełniać również NIP3, jakby nie można było za pomocą połączenia internetowego z urzędu gminy do US przesłać stosownych informacji, albo po prostu stworzyć jeden kompleksowy system obsługi ludności. Co roku składam PIT, gdzie wykazuję składki na ZUS - po hój (specjalnie tak piszę) więc jest ta instytucja? Nie może jedna z drugą się dogadać? Problem, kogo zwolinić? Mówiąc o ograniczaniu dziury budżetowej pierwsze co, to się mówi o rencistach, emerytach, zamrożeniu płac - a przecież można ograniczyć kadrę ZUS, gdzie wolą zatrudnić kolejną osobę niż pomyśleć o usprawnieniu przy wykorzystaniu komputera. Można również ograniczyć liczbę (p)osłów, np. do 50, liczbę radnych w samorządach, zredukować powielające zadania biura w poszczególnych ministerstwach (a są takowe). Można ograniczyć liczbę "rolników" wprowadzając w końcu zdroworozsądkowe rozwiązania prawne - już tutaj ile można ukrucić nadużyć. Przewertować świadczenia chorobowe, rentowe. Jest tyle możliwości - naprawdę nikt tego nie widzi? Wszędzie sterty papierów, podpisów, numerów NIP REGON PESEL, data i miejsce urodzenia, imię, nazwisko, imię ojca, imię matki, nazwisko rodowe, miejsce zamieszkania, zameldowania - po co to wszystko? Żeby się zameldować w jednej gminie muszę jechać do dotychczasowej, tam się odmeldować i jechać do nowej zameldować się. Nie dziwne, że ludzie nie chcą się meldować tam, gdzie mieszkają, szkoda im na to czasu. W ogóle nie chcą się meldować. To samo z abonamentem - skoro tvp i pr brakuje pieniędzy, niech zakodują dostęp, będą oglądali, słuchali i płacili tylko ci, co chcą oglądać, słuchać i płacić. Ale nie, łatwiej jest zmusić obywatela, by płacił choćby nie ogląda i nie słucha, niż ograniczyć liczbę "widzów" i "słuchaczy". I tak cała batalia rozbiega się o to, kogo by tu jeszcze wydymać, zamiast zacząć normalnie myśleć.