a poza tym banki oferują dwa produkty, po pierwsze sprzedają opcje zakupu określonej ilości waluty po określonym kursie, za określoną cenę. Ta umowa cywilnoprawna odpowiada umowie sprzedaży żelazka.
po drugie proponują zakład mówiący, że jeżeli złoty pójdzie do góry, to oni zarobią, a jeżeli pójdzie w dół, to one stracą, a Ty zarobisz. (tutaj chodzi cały czas o właśnie taką hazardową umową, na co słusznie zwraca uwagę cc, a co bezczelnie pomijają politycy). To tak jakby sprzedawca żelazka umówił się z nabywcą: dam Ci żelazko za darmo, pod warunkiem, że uprasujesz nim 1000 garniturów w czasie 1 m-ca, a jeżeli zdążysz to jeszcze Ci dopłacę równowartość 1000 żelazek. Ale nie określiłby kiedy je dostarczy, a ktoś byłby idiotą i by zawarł taką umowę, to czy powinniśmy mu pomóc, czy też nie?