j2424
/ 83.28.152.* / 2015-11-07 13:52
Wiesz, może to i szkoda (z tym dudusiowym oszustwem), a nawet na pewno. Jednakże trudno mi zrozumieć, jakim cudem KTOKOLWIEK uwierzył w jego obietnice. To był naprawdę akt kosmicznej naiwności. Już sama pissowa retoryka dotycząca problemu bankowych oszustw franko-kredytowych powinna była dać wam do myślenia - zachowawcze, wymijające opinie, obietnice "konsultacji" itp. - to przecież na 100 km śmierdziało ściemą i w tłumaczeniu na zwykły polski język oznaczało: "prędzej świnia zacznie gwizdać niż my wam pomożemy uporać się z tym oszustwem". Pokaż mi choć jednego prominentnego polskiego polityka, który "postawi się" bankom. Przecież jak zmieni się władza to gdzieś trzeba zarabiać - zdziwiłbyś się, jak wielu byłych dygnitarzy pobiera w rozmaitych bankach wynagrodzenia jako "konsultanci" lub inni figuranci. Był taki jeden spektakularny przykład pewnego byłego premiera (który zasłynął głównie w tabloidach z powodów zupełnie innych niż polityka czy bankowość), ale to kropla w morzu. Obawiam się, że "frankowicze" (do których nie należę) nie doczekają się w tym kraju, tego, że oszustwo zostanie w końcu nazwane po imieniu a osoby odpowiedzialne poniosą odpowiednią karę (czyli wyroki sądowe). I bardzo mi z tego powodu smutno, bo przykro jest mieć świadomość bycia obywatelem kraju, w którym rząd i prezydent okazują się być tylko cieniutką przystawką do przemysłu bankowego. Pozdrawiam.