a władza się nie myli od 1-lipca ma być odbicie

Władza taka mądra, że przewidziała z dokładnością do jednego dnia?

Nie bójcie się , będzie rosło : VAT do 25%, bezrobocie do 15%

Bezrobocie nie będzie rosło. Raczej będzie spadać bo nastąpi jakieś ożywienie. Dużo zależy od Niemców. Na razie tam nie za bogato. VAT natomiast powinien wzrosnąć w tej sytuacji do 24% ale nie wzrośnie bo zacznie się w przyszłym roku okres wyborów. A przecież naród nasz plebejski zamiast dobrze oceniać konieczne ruchy rządu to na zasadzie odmrożę sobie uszy odwróci się od niego.

Jedno pytanie: dlaczego twoim zdaniem VAT powinien wzrosnąć?

Bo za małe wpływy do budżetu. Nie starczy na służbę zdrowia, szkolnictwo, renty, emerytury, policję itd.

A skąd pewność że podwyższanie podatków powoduje wzrost wpływu

Doświadczenie podpowiada, że jak się podnosi podatki to mniej zostaje w prywatnych kieszeniach a pęcznieje budżet. A ci co najwięcej kupują i to te dobra które są opodatkowane najwyższą stawką oddają najwięcej. Oni zresztą nawet się nie zorientują, że oddają zdradzieckiemu rządowi o jeden procencik więcej.
Ale umówmy się co do jednego. Lepiej jak można w państwie mieć niskie podatki. Tylko to tak jest, że jak można to podatki się obniża ale jak trzeba to nie ma rady rząd powinien podatki podnosić.

Doświadczenie raczej podpowiada że jak się podniesie i tak wysokie podatki to wpływy maleją

Może PITu tak ale nie dotyczy to VATu.
A skoro - jak sam piszesz - jest lepiej jak podatki są niskie, to znaczy że zwiększanie podatków pogarsza sytuację

Pewnie, że nie polepsza. Ale im biedniejszy kraj, im mniejsza gospodarka tym podatki muszą być wyższe. To tak samo jak z biednym obywatele. Większość przychodów wydaje na jedzenie i opłaty a na fajerwerki już nic nie zostaje. Podobnie jest z podatkami. Bo przecież na leczenie, renty, emerytury, wojsko, policję, szkolnictwo i jeszcze tysiące innych pozycji musimy się złożyć. A wszystko to, ponieważ musi być coraz nowocześniejsze a więc coraz droższe więc pochłania coraz większe środki. A my Polacy chociaż coraz to bogatsi to jednak relatywnie ciągle biedni. Więc i żeby zaspokoić potrzeby państwa musimy głębiej niż inne, od pokoleń rozwijające się państwa sięgać do kieszeni. Więc nie ma rady. Nie ma na to recepty. Jeśli się koniunktura światowa nie zmieni na tyle abyśmy mieli wysoki, długo trwajacy wzrost gospodarczy to będziemy taką degrengoladę przeżywać. I niezależnie od tego kto tu będzie rządził. Myślę, że gdyby wydory parlamentarne były w tym roku to poza rządzącą koalicją wszyscy inni staraliby się nie wygrać wybory. Kaczyński w wyborach 2011r na finiszu kampanii tak się zachowywał jakby chciał przegrać a nie wygrać. Zresztą skutecznie.

im wyższe podatki tym mniejsza gospodarka

A nieprawda. Im mniejsza gospodarka tym wyższa stawka podatku bo po prostu od niższych przychodów trzeba pobrać tyle podatków aby starczyło na potrzeby wydatkowe. Jeśli się ma 1000zł to 10% procent tej kwoty to jest 100zł ale żeby uzyskać te same 100zł z kwoty 10 000zł wystarczy pobrać 1%. Przecież to proste. To nie jest dyskusja co było pierwsze - kura czy jajko. Tutaj sprawa jest prosta. Musisz ściągnąć jakąś konieczną kwotę. I teraz jeśli przychody są duże to procent będzie mniejszy niż byś ściągał z niskich przychodów.
To zdanie jasno pokazuje że w tym myśleniu to obywatel jest dla państwa

Bzdura. Przecież nasze podatki, jeśli się weżmie pod uwagę na co są przeznaczane są jak najbardziej dla zaspokojenia potrzeb ludzi. Przypomnę: wojsko, policja czyli nasze bezpieczenstwo, szkolnictwo, emerytury, renty itd itp. To jest potrzebne nie ludziom, nie obywatelom, nie temu naszemu cierpiącemu na ADHD narodowi? No to jeśli nie nam to komu?
Ludzie wtedy mogą głosować na to co lepsze, każdą wydaną złotówką

O nie. Taki mądry ten nasz lud nie jest. Historia SLD swiadczy o tym dobitnie. W 1997r jak SLD przegrywało wybory wzrost PKB był chyba ze 7% i każdy zdrowy intelektualnie naród dałby im mandat do dalszego sprawowania władzy. Po rządach AWS jak SLD w 2001r ponownie wygrywał wybory to wzrost PKB był chyba koło zero a dziura Bauca ca 90mld. zł. W roku 2004 wzrost PKB był już ok. chyba 6%, a w 2005 ok. 4% w i znowu wtedy kiedy zdrowy naród powinien dać im reelekcję do władzy wybrał oszołomków z PISu. A jeszcze przypomnę, że czerwoni dziurę Bauca zasypali tak skutecznie, że pisiakom jeszcze zostawili w budżecie ok. 5mld. zł na drobne wydatki. I jeszcze jedno przypomnę. Mimo bajecznej koniunktury, jakiej wcześniej nigdy nie było i nie wygląda na to żeby w najbliższym czasie była pisiakom nawet nie udało się zrównoważyć budżetu tylko mieli deficyt. A teraz skacze się po rządzie, że w takiej nędzy trudno mu związać koniec z końcem. Jeśli wtedy pisiakom się nie udało to jakim cudem miałoby się udać teraz?

Dzisiaj bogaty to przeważnie synonim złodzieja. Oczywiście nie każdy ale większość.

Bogaty nie, ale niekumaty chyba tak.

Co nawet widać wyraźnie z wykresu. Widac też na nim wyraźnie po wykluczeniu sezonowości jaki jest trend od 2008.