Bolesne przebudzenie: ...
/ 206.190.138.* / 2016-04-20 12:50
... Kreml przyznaje fiasko antyzachodniego embarga Putina! Po prawie 2 latach od wprowadzenia przez Władimira Putina zakazu wwozu do Rosji zachodnich artykułów spożywczych jego właśni eksperci przyznają, że była to błędna decyzja. W najmniejszym stopniu nie zaszkodziła Zachodowi, spowodowała za to drożyznę w samej Rosji. Przypomnijmy, że w sierpniu 2014 r. - w odpowiedzi na zachodnie sankcje - Rosja wprowadziła zakaz importu artykułów spożywczych z UE, USA, Kanady, Norwegii i Australii. Kreml liczył na to, że wstrząśnie tamtejszymi producentami żywności i wymusi zachodnie ustępstwa. Teraz jednak rosyjscy eksperci przyznają, że nic takiego nie nastąpiło. "Nasze embargo nie mogło wyrządzić poważnych szkód gospodarkom tych krajów. Szybko przeorientowały one eksport na rynki innych państw. Nie było to dla nich problemem, gdyż Rosja nie stanowiła dla nich aż tak znaczącego rynku zbytu" - piszą rosyjscy eksperci rządowi w "Operacyjnym monitoringu sytuacji gospodarczej Rosji". Pod ekspertyzą podpisali się m.in. uczeni z Instytutu Polityki Ekonomicznej im. Gajdara, Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Państwowej oraz Rosyjskiej Akademii Handlu Zagranicznego Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego. Przyznają oni, że nie da się całkowicie zatrzymać strumienia zachodnich towarów do Rosji. Napływają one bowiem poprzez stowarzyszone z nią kraje Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, które odmówiły przyłączenia się do rosyjskich sankcji. Na przykład sprzedaż warzyw i owoców do tej strefy po ogłoszeniu przez Putina sankcji nie tylko nie spadła, ale znacznie wzrosła. "Można oczywiście przypuścić, że w krajach tych zwiększył się popyt na owoce i warzywa z UE, ale na pewno nie 2-6-krotnie jak ma to miejsce" - oceniają rosyjscy eksperci.
Na przykład na Białorusi rocznie spożycie warzyw zwiększyło się w 2015 r. tylko o 300 g na osobę, a spożycie owoców spadło aż o 4,5 kg na osobę. W tym samym czasie Białoruś wyeksportowała do Rosji 700 tys. ton jabłek - to dokładnie tyle samo ile wcześniej Polska sprzedawała bezpośrednio do Rosji. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku Kazachstanu. "Tak więc ta zwiększona liczba owoców i warzyw mogła trafić tylko do Rosji" - przyznają eksperci i dochodzą do bolesnej prawdy, że „wybór artykułów spożywczych jako głównej broni w wojnie na sankcje z Zachodem okazał się "sporny". Oczywiście rosyjscy eksperci rządowi nie mogą oficjalnie użyć bardziej odpowiadającego prawdzie określenia, że był to po prostu idiotyzm, który zaszkodził wyłącznie samym Rosjanom...