A jak trzeba oddać, to protesty, demonstracje i "nie będziemy płacić za wasz kryzys". Jak to "wasz"? Pewnie, rządzący są winni, bo to oni zadłużyli państwo, ale z tych kredytów korzystali wszyscy Grecy w postaci przywilejów socjalnych itp.
A teraz nie podoba im się, że trzeba oddać. Lepery, czy co?
W dodatku protestujący nie proponują żadnej alternatywy, co jeszcze bardziej podkreśla ich nieodpowiedzialny, roszczeniowy i zwyczajnie złodziejski (bo jak nazwać odmowę zwrotu długu?) charakter.
Bardzo jestem ciekaw, co będzie dalej, bo żaden kraj w UE nie ma zrównoważonego budżetu, a to znaczy, że wariant grecki czeka nas prędzej czy później.