Nie jest winny rząd ani politycy, ale system i konstytucja. Ona zachęca do wspierania w różnej formie osób z budżetu. Politycy tego nie kryją: Neneman powiedział, że dziś politycznie bardziej się opłaca podnieść podatki niż ciąć wydatki. Dziś jest więcej ludzi na garnuszku państwa niż płacących na to państwo. I to jest sprzężenie dodatnie: więcej żyjących z pieniędzy budżetowych będzie głosować na popierających podwyższanie podatków a inni będą to widzieć i albo będą się zatrudniać w budżetówce albo zwyczajnie uciekać za granicę, żeby coś "uratować". Reasumując, ten system się rozleci. Nie jest w stanie się utrzymać przy takich zasadach. Należy ograniczyć demokrację ludziom, którzy nie dokładają się do budżetu (nie płacisz - nie masz prawa decydowania o zgromadzonych pieniądzach). Inaczej ten system będzie się co chwile rozpadać: to co zostanie zaoszczędzone i wypracowane przez pracowitą mniejszość zostanie przeżarte przez leniwą większość (bo wygrali wybory i większość w sejmie, który decyduje o 50% PKB kraju).

1. Prawo uprościć - np. rejestracja samochodu, wystarczyłoby zwykłe oświadczenie wysłane pocztą (tak jak w krajach demokratycznych i kapitalistycznych).

2. Urzędy zlikwidować a te niezbędne sprywatyzować, dlaczego np. wydział komunikacji nie mógłby być prywatny i dostawać kasy od każdej rozpatrzonej sprawy?

3. Wpisać w konstytucji, że państwo jest dla obywateli a nie odwrotnie, wprowadzić limity wydatków na administrację liczone zarówno w etatach, jak i PKB - np. 1% PKB i nie więcej niż 100 urzędników na każde 100 tysięcy mieszkańców. Wysiłek państwa ma iść w kierunku ułatwienia życia obywatelom a nie jak dzisiaj - odwrotnie.

Reżim Tuska jest bardzo hojny dla członków swojego klanu.Jest to typowe dla reżimów autorytarnych budujących swoje zaplecze władzy. Ten antyeuropejski kierunek reżimu nie jest do zaakceptowania dla ludzi wykształconych i młodych.Nic więc dziwnego że zwolennicy reżimu to głównie moherowy Niesiołowski,Palikot czy Urban.