ffffffffffffffffffffffff
/ 89.70.134.* / 2013-05-24 19:13
Walentynowicz wiedziała, co mówi?
Wszyscy pamiętają zapewne słynny, powielany na ksero, a także w różnego rodzaju wydawnictwach tekst ulotki kolportowanej przed wyborami prezydenckimi w 1995 r. przez Annę Walentynowicz. “Dlaczego okłamałeś wszystkich, mówiąc o przeskoczeniu płotu, podczas gdy na strajk 14.08.1980 r. zostałeś dowieziony motorówką z Dowództwa Marynarki Wojennej z Gdyni?” – pytała starającego się o reelekcję prezydenta i historycznego lidera gdańskiego strajku legendarna suwnicowa w liście otwartym. Walentynowicz miała pełną świadomość pozorowanego sporu między historycznym przywódcą “Solidarności” a wywodzącym się z PZPR liderem postkomunistów. Historia ciągle weryfikuje tezy słynnej suwnicowej ze stoczni im. Lenina. W biografii Walentynowicz napisanej przez Sławomira Cenckiewicza historyk przypomina, że “Wałęsa poczuł się dotknięty treścią listu”, a sądy po reakcji jego sztabu wyborczego zakazały nawet jego kolportażu. Były również przypadki konfiskaty wydawnictw zawierających treść ulotki przez policję. Cenckiewicz przypominał, że jedną z pierwszych osób, które zakwestionowały słynny “skok przez płot”, był Aleksander Kopeć – w okresie strajków sierpniowych minister przemysłu maszynowego i negocjator rządowy. Już w 1991 roku pisał on, że podczas pobytu w Gdańsku w sierpniu 1980 r. “nieobce były pogłoski, że [Wałęsa] wpłynął tam kutrem patrolowym marynarki wojennej…” – czytamy w książce “Anna Solidarność”. Ale nie tylko on. Czesław Kiszczak pytany o wiarygodność plotki na temat rzekomego “dostarczenia w kontenerze” Wałęsy do stoczni zasłaniał się tajemnicą państwową.
Andrzej Gwiazda, uczestnik słynnego strajku, a potem oponent Wałęsy w “Solidarności”, bezwzględnie zwalczany przez władze PRL i samego Wałęsę, relacjonuje, że Walentynowicz opierała swoje opinie na rozmowach ze świadkami. – Rozmawiała z trzema osobami z motorówki, które przywiozły Wałęsę do stoczni. Jej relacja ostatecznie się nie ukazała, ponieważ świadkowie bali się o tym mówić pod nazwiskami – zaznacza Gwiazda, który pomagał jej sformułować słynny list otwarty z 1995 roku. – Ania Walentynowicz w rozmowie również ze mną mówiła, że informację tę przekazali jej ludzie ze służb wojskowych, ludzie, którzy w tym uczestniczyli. A to, że tak mówią panowie Aleksander L. i Leszek Tobiasz i po nazwisku przywołują admirała Wagę, człowieka szkolonego w akademiach sowieckich, człowieka, który odgrywał tak dwuznaczną rolę po 1989 roku, tylko tę hipotezę potwierdza – komentuje Antoni Macierewicz, likwidator WSI.