Za taką sytuację w dużej części opowiada skarbówka. Bo jeżeli nie możnaby było w koszty wrzucić sobie niezapłaconej faktury to każdy starałby się żeby zaległość uiścić. Poza tym urzędnicy ścigają tylko uczciwych, bo złodzieje i tak są bezkarni. Jeżeli wystawiono fakturę, która nie została zapłacona to podatki od niej ściągane są od wierzyciela natychmiast, a nie od dłużnika. Jeżeli sprawa trafi do sądu to można odliczyć 19% od kwoty brutto... Czyli płaci się 23%
vat-u i 19% dochodowego, a można odzyskać tylko 19% i to po kilkuletniej batalii w sądzie. Oczywiście wartość straconego towaru lub usługi nikogo nie interesuje. Jest jeszcze możliwość odliczenia sobie
vat-u. Ale to droga przez mękę, bo urzędy mają cię daleko w 4 literach. A ponadto jeżeli dłużnik ogłosi upadłość to możesz sobie ch... odliczyć. A państwo oczywiście ma cię w d..ie i to że zapłaciłeś podatek, którego nie otrzymałeś, a towar za który zapłaciłeś, straciłeś też ma w du.ie. W Polsce więc najlepiej być złodziejem. Bo wtedy wszystkie instytucje państwowe cię chronią. Oczywiście nie jest to jakaś nowość ale troche to przykre....