To że już na ten rok, a nawet przyszły nie ma wolnych terminów na operacją na zaćmy, jest rzeczą nie do pomyślenia. Tak samo nei ma co liczyć na wizytę u endokrynologa w tym roku, bo jak mówi NFZ na to już w tym roku nie ma pieniędzy. Zastanawiam się w jaki sposób jest obliczane ile osób "zachoruje" w danym roku i czy naprawdę nie bierze się pod uwagę że chorych na dana dolegliwość może przybyć? Czy sądzicie , czy takich sytuacji można uniknąć?