adiunkt
/ 217.173.199.* / 2010-09-01 19:54
Drogi Kolego, mój etat to 40 godzin w tygodniu. Dokumentuje to "odbijając" codziennie elektroniczną kartę pracowniczą. Oprócz dydaktyki, zajmuje się jeszcze organizacją, no i nauką z czego jestem corocznie rozliczamy. Mam też 9 lat na zrobienie habilitacji, w innym przypadku nie zostanie ze mną przedłużona umowa o pracę, opiewająca właśnie na ten czas. Mój urlop to 30 dni w roku, a dorabiam po 16 i w weekendy. Pracuję również poza uczelnią tak aby mieć praktyczne pojęcie o czym mówię. Nie muszę zatem się martwić o to "że nie będę miał kogo uczyć". Wyliczanie sobie podwyżek w skali "realnej" , co jest powszechną manierą nauczycieli, naprawdę może razić innych, którzy z powodu spowolnienia gospodarczego o jakichkolwiek podwyżkach przez najbliższe kilka lat mogą zapomnieć. A w takiej sytuacji jest zdecydowana większość Polaków. Nie "biadolą" oni jednak ciągle, że ich realne płace...maleją, tylko robią co mogą aby związać koniec z końcem.
Życzę odrobiny refleksji i empatii, dokształcenia się lub przekwalifikowania (w myśl idei edukacji permanentnej) i podjęcia dodatkowej pracy lub jej zmiany. Pozdrawiam.