real
/ 81.219.244.* / 2006-02-16 17:42
To teraz do pana , skoro to już ustaliliśmy (oczywiście bez obrazy). W odwracaniu kota do góry ogonem, jest pan Mistrzem (Mistrzem napisałem przez duże M, bo jeszcze bardziej chciałbym podkreślić dla pana uznanie), szkoda, że pana nie dkrył Kurski, a może odkrył, tylko się obawia o swoją posadę pierwszego populisty i skandalisty IV RP??
Z rozumieniem tekstu nie mam żadnego problemu, wykazałem tylko po raz kolejny, że stosuje pan podwójne standardy (jeśli mówi coś Marcinkiewicz (obojętnie jaką bzdurę), to musi być dobre, jak to samo mówi Komorowski, to jest złe. Ale już się do tego przyzwyczaiłem w pańskim wydaniu. Do lekarza pana nie będę wysyłał, i tak panu nie pomogą, bo pański przypadek jest beznadziejny, a służba zdrowia sama wymaga leczenia. Pan tak niby świetnie wszystko rozumie, a nie zrozumiał pan prostej analogii dotyczącej UMOWY, o której pan wspominał i prawnych warunków, którym taka umowa (aby była wiążąca), musi odpowiadać. Nie będę jednak rozwijał tego tematu, bo to wyraźnie przekracza możliwości pańskiej percepcji. Jestem i tak pełen uznania, że w ogóle przeczytał pan choć jeden artykuł. To już duży sukces. Teraz napiszę coś MERYTORYCZNIE, ale na poziomie, który pan rozumie. O demokracji nie ma pan zielonego pojęcia, bo wszystkich oponentów o innych poglądach opluwa pan jadem i obrzuca pomyjami, to typowe dla zwolenników pisiorów. Pańskie tezy nie maja nie tylko nic wspólnego z rzeczywistością, ale również z zdrowym rozsądkiem, ale czy można o zdrowy rozsądek podejrzewać kogoś kto głosował na PiS?? Chciałem również (przy okazji oczywiście) zapytać, jak podobał się dowcip o premierze sterowanym radiem?? Pewnie go pan nie zrozumiał, ale to już inna historia.
Co do zasad pisowni szanowny panie, to na początek, krótki cytat z Wydawnictwa Naukowego PWN S.A :
"......Użycie wielkiej litery ze względów uczuciowych i grzecznościowych jest indywidualną sprawą piszącego. Przepisy ortograficzne pozostawiają w tym wypadku dużą swobodę piszącemu, ponieważ użycie wielkiej litery jest wyrazem jego postawy uczuciowej (np. szacunku, miłości, przyjaźni) w stosunku do osób, do których pisze, lub w stosunku do tego, o czym pisze."" koniec cytatu.
W związku z tym, że w pańskim przypadku, żadna z powyższych przesłanek nie występuje, pozwoli pan, że pozostanę przy zasadach ogólnie przyjętych, a moje wypowiedzi będą wtedy bardziej autentyczne, co diametralnie będzie je odróżniało od pańskiego stylu, który jest wyjątkowo prymitywny, prostacki i cyniczny. Do każdego zwraca się pan z dużej litery, po czym wylewa oponentowi (też duży) kubeł pomyj na głowę. No ale cóż, różnych lokatorów Pan Bóg ma na świecie, pański przypadek jest potwierdzeniem tezy, że nawet Bóg czasami się myli.
Na razie żegnam ozięble, nauczyciela maluczkich (po WUMLU??)