sewerer
/ 91.230.159.* / 2012-01-10 14:00
Panie Brudziński! A kto był odpowiedzialny nie za postrzelenie się, a za zastrzelenie się pani Barbary Blidy? Postrzelić się, a zastrzelić to kolosalna różnica. Kto jest odpowiedzialny za to? Oczywiście PiS i PO. Dlaczego? Bo gdyby na pokładzie tu-154 nie było polityków (unikam wyrażenia elity polityczne, bo elita to jakby coś innego), to sprawa śledztwa byłaby już dawno zakończona, podobnie jak po katastrofie casy. Rozumiem, że można kwestionować wyniki śledztwa MAK, ale nie można jakiejś wewnętrznej, politycznej komisji Millera, czy też kongresowi USA lub NATO. To przypomina mi czasy komunizmu. Wtenczas można by zlecić wyjaśnienie katastrofy komisji PZPR, rosyjskiej Dumie lub Układowi Warszawskiemu. Istnieją międzynarodowe gremia fachowców, którzy mogą całą sprawę jeszcze raz przebadać i dać obiektywny wynik., ale trzeba się do nich zwrócić. Oczywiście po drugim raporcie MAK zakrzyknięto raźno, że zaraz sprawą zajmie się ICAO, ale jakoś ten głos rozsądku utknął politykom w gardle. Dlaczego? Przecież nie można zanegować wyników międzynarodowej komisji do badania wypadków lotniczych (cokolwiek by to nie znaczyło) jakąś podrzędną, naprędce tworzoną instytucją, lub nawet kongresem USA czy NATO. Jako człowiek związany od dziesięcioleci z branżą, wiem, nawet dlaczego! Otóż nie warta jest skórka za wyprawkę, bo przemożna większość zarzutów MAK jest niestety prawdziwa, a ciało Kaczyńskiego już leży na Wawelu. Czy Rosjanie mogli zamknąć lotnisko smoleńskie dla ruchu lotniczego? Oczywiście, że mogli, ale nie musieli. Otwarcie lotniska nie oznacza, że wszyscy muszą na nim lądować. Dlaczego nie zamknęli? Sprawa wydaje się oczywista. Wcześniej w podobnych warunkach wylądował jak-40. Gdyby przed nosem Kaczyńskiego zamknięto lotnisko, byłaby z pewnością afera dyplomatyczna (stąd te konsultacje z Moskwą). Rozumnym nie trzeba dalej tłumaczyć. Kontrolerzy pozwolili załodze na podjęcie decyzji o podejściu do lądowania, co załoga skwapliwie (może pod namową) wykorzystała. Zezwolenie na podejście nie oznacza zezwolenia na lądowanie, o czym niewielu ludzi wie. Po otrzymaniu warunków do lądowania (w tym QNH) załoga może podjąć decyzje o podejściu do lądowania, co uczyniła. Co to oznacza? To oznacza ni mniej ni więcej tylko to, że ustawiła sobie na wysokościomierzu barometrycznym ciśnienie QNH i zaczęła zniżać się do tzw. swojego minimum czyli wysokości decyzji. Ta wysokość decyzji to 120 metrów, nie bliżej niż 1800 metrów od progu pasa. Czyli innymi słowy załoga mogła się zniżyć do 120 metrów i nie niżej, bez meldunku, że pas widzi i zezwolenia na lądowanie, danego przez kontrolera. Nie było ani meldunku o widzialności pasa, ani zezwolenia na lądowanie, danego przez kontrolera, bo ten nie otrzymał meldunku o widzialności przez załogę progu pasa. W systemie z dwoma NDB wystawia się tzw. APM-y (reflektory lotniskowe) w tzw. bramkę. Na czym to polega? W nocy samoloty wojskowe najczęściej lądują nie przy reflektorach własnych, a przy reflektorach lotniskowych. Te reflektory lotniskowe, o potężnej mocy, emitujące światło ze spalającej się łukowo elektrody węglowej, oświetlają pas. W dzień, we mgle, w twa, wystawia się je w tzw. bramkę na podejściu, świecącą w kierunku odwrotnym, a więc w kierunku podejścia. Pozwala to na dużo wcześniejsze zauważenie osi pasa i ustawienie się w niej. Tam były też wystawione takie APM-y. Niestety widzialność 400 metrów jest skrajnie małą i takie APM-y nie mogą znacząco pomóc.
Co się dzieje kiedy sytuacja jest normalna, tzn. np na pokładzie mam nieznaczących pasażerów, którzy nie mogą wpłynąć na moje decyzje? Otóż po podejściu do 120 metrów i przeleceniu dalszej (na tej wysokości) nie zniżam się dalej, a wykonuję lot poziomy do czasu, aż zobaczę próg pasa. Pozwala mi to na ocenę widzialności, prawidłowości podejścia i podjęciu ewentualnej decyzji o następnym zajściu. Tu o takim nie mogło być mowy, bo widoczność 400 metrów WYKLUCZAŁA możliwość lądowania nawet wtenczas, gdyby na tym lotnisku znajdował się system ILS. W mediach znajdziemy wiele informacji, które z punktu widzenia fachowca są tylko i wyłącznie śmieciami. Niestety w Polsce decydentami mogą być tacy ludzie jak Macierewicz, który chyba niewiele wie o historii, a z pewnością jest lotniczy,m abnegatem. Śmieszyło mnie podejście drugiego tu-154M do lądowania w warunkach meteo, które nie miały nic wspólnego z tymi ze Smoleńska. Po cóż wydawano pieniądze? Co chciano uzyskać? Był tam odpowiednik Kaczyńskiego i Błasika?