"Dostępność kredytów pełni ważną rolę dla przemysłu motoryzacyjnego, ponieważ od 60 do 80 proc. prywatnych samochodów w Europie kupowanych jest na kredyt" - przecież kiedyś trzeba te kredyty spłacić i musi być stagnacja. Może wrócimy do normalnych cen i do konsumpcji bez kredytu? Bo czy każdy musi mieć dom albo wielkie mieszkanie i przy okazji nowe drogie auto?
A może ja jestem zacofany...

Jestem daleki od myśli ekonomicznej przywódców ZSRR że, nalepsze dla państwa jest chroniczny brak towarów na rynku.Ale jak widać kapitalizm i nadprodukcja towarów też ma swoje minusy.Branża samochodowa była rozbudowywana nażywioł bez analizy chłonności rynków oraz wpływu postępu technologicznego.To nie lata 60 i 70 gdy żywot samochodów wynosił 8 do 10lat a silniki po 100tyś km nadawały się do wymiany.Obecne samochody po 200tyś km są w pełni sprawne.Rynek wschodni też już jest prawie nasycony importem i włsną produkcją.Pytanie co dalej? W/g mnie pozostaje jedne wyjście - ograniczyć produkcję o co najmniej 50%.Nodobrze ale tam jest zatrudnionych ponad 2mln ludzi.