susceptant
/ 46.113.248.* / 2016-01-27 07:19
Kilka uwag do problemu budowy dróg szybkiego ruchu, bo w tym zakresie funkcjonuje wiele mitów.
Przede wszystkim: powstawanie drogi jest procesem wieloletnim - sama budowa to już ukoronowanie tego procesu: 1. Opracowanie dokumentacji drogi do decyzji środowiskowej - minimum kilkanaście miesięcy 2. Ostateczna decyzja środowiskowa - od kilku miesięcy do kilku lat, zależnie od skali protestów, wnoszonych odwołań, jakości dokumentacji 3. Opracowanie koncepcji programowej - ok. roku 4. Opracowanie projektu i uzyskanie ZRID - kilkanaście miesięcy 5. Ogłoszenie i przeprowadzenie przetargu - w obecnej formule przetargu ograniczonego to przeciętnie ok 1,5 roku 6. Budowa drogi ok.2-3 lata. Do tego dochodzą przetargi na większość z tych opracowań, przy czym te etapy mogą na siebie zachodzić. Zatem proces przygotowania inwestycji, to co najmniej ok. 4-5 lat. I o tym trzeba pamiętać hojnie obdzielając zasługami co kto zbudował.
Mit "0,6/3/5/7 km dróg zbudowanych za rządów PiS": trwały one 2 lata, więc to jest zbyt krótki okres, by mówić o zbudowanych drogach. Można mówić o drogach oddanych do użytku (ok. 200 km) albo rozpoczętych budowach (ponad 300 km) w tym okresie.
Mit "afery autostradowej": wytworzony na potrzeby kampanii wyborczej. W latach 2010-12 doszło do kilku oszustw na budowanych odcinkach, co było możliwe przez niewystarczające przygotowanie administracji do prowadzenia inwestycji w takiej skali. Ale mówimy o 100-200 km dróg, gdy w okresie 2008-15 oddano do użytku ponad 2000 km - błąd logiczny pars pro toto. DO tego doszły liczne problemy i upadłości części wykonawców wynikające ze zbyt optymistycznych założeń kosztorysowych przy wzroście cen materiałów.
MIt "budowy za środki unijne": wedle niego po pozyskaniu środków unijnych reszta to już bułka z masłem. Tymczasem, stanowią one ok. 50% środków na budowę drogi (poprzedni PBDK to ponad 80 mld zł, środki unijne ok. 10 mld euro) i w dodatku są wypłacane jako refundacja: czyli najpierw trzeba wyłożyć całość, by potem UE część zwróciła. W efekcie możliwości finansowania w dużej mierze zalezą od wkładu własnego i możliwości budżetowych - stąd też słynna "rzeź drogowa" w 2011 r., czyli wstrzymanie przetargów na wiele dróg (powrócono do nich w 2013-14).Do tego dochodzi zdolność wykorzystania tych środków - czyli stan przygotowania projektów (a tego nie da się zrobić w rok czy dwa).
Zatem, jeśli minister w 2016 roku mówi o konieczności analizy w jakim wariancie będzie budowana A2, to oznacza, że nie ma szans, by droga powstała do 2022 r. (realnie rzecz biorąc dla tej perspektywy, do końca 2017 r. trzeba ogłosić przetargi na budowę w systemie projektuj i buduj).
Sprawa następna - stan przygotowań. Obecny rząd dostał na tacy (zaawansowane przetargi) do podpisania kontrakty na budowę ok. 200 km dróg, dalsze ok. 500 km jest w fazie ogłoszonych kilka miesięcy temu przetargów.
Rzecz kolejna, to możliwe cięcia w programie - nie wierzę w te 100 mld zł. W tej chwili realizowane są projekty za ok. 40 mld zł, wartość ogłoszonych (te ok. 700 km) to ok. 25-30 mld zł. I szczerze mówiąc nie spodziewam się wiele więcej, może tylko nastąpią pewne przesunięcia - np. zamiast budowy S6 będzie budowana S61 lub kolejne odcinki S19.