Drań
/ 93.159.53.* / 2013-02-19 15:46
Problemem jest to że w ujęciu realnym (z uwzględnieniem inflacji) otrzymaliśmy mniej niż za wcześniejszy okres (to jest za negocjacji PiS i Marcinkiewicza). Poniżej krótka analiza.
Ponad 208 mld zł dofinansowania dostaliśmy już z Unii Europejskiej w ciągu ostatnich pięciu lat. Zamiast stworzyć nowe miejsca pracy i dochodowe instytucje, zbudowaliśmy boiska, pływalnie i parki, na których utrzymanie musimy teraz łożyć, popadając w coraz większe zadłużenie.
W ciągu pięciu lat dług publiczny wzrósł o 350 mld zł, tj. o ponad 60 proc. Wydaliśmy miliardy złotych i nie stworzyliśmy dodatkowej bazy podatkowej, z której teraz spłacalibyśmy zaciągnięte pożyczki. Owszem, zrealizowaliśmy projekty upiększające Polskę: wydaliśmy pieniądze na boiska, stadiony i pływalnie, na renowację zabytków, budowę parków i nowych ulic. Jednak teraz potrzeba pieniędzy na ich bieżące utrzymanie. Tymczasem koszty te przewyższają wpływy.
Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach zaczniemy do Unii dopłacać. Nasze składki do budżetu UE znacząco przewyższą kwoty, które będziemy otrzymywali jeśli doliczymy skutki pakietu klimatyczno-energetycznego. Część projektów, w tym duże inwestycje drogowe, mają być zatwierdzane w Brukseli, a nie jak dotychczas lokalnie. Projekty pochodzące z 27 krajów będą więc ze sobą konkurowały. Skorzystają na tym stare kraje Unii, które będą miały pieniądze na wkłady własne. U nas środków na ten cel zabraknie.