Ok. Dane zapewne sprawdzone, a teraz proszę policzyć ile kosztowało wykończenie polskiego przemysłu, jaki jest koszt utraconych korzyści z niemożności wspierania polskich firm (Niemcy mogą wspierać swoje banki, my przedsiębiorstw nie), ile kasy straciliśmy przez likwidacje polskiego cukrownictwa, rybołóstwa i te chore limity na wszystko. Ile kasy stracimy na limitach emisji CO2 i jakie gałęzie przemysłu jeszcze bedziemy musieli zamknąć po to by móc importować dobra wyprodukowane np. w Niemczech. Ostatnio podawano dane, że Niemcy z każdego euro wpłaconego do budżetu UE otrzymują 87 eurocentów w postaci zamówień na produkty, technologię itd. My oprócz wpłacania kasy do wspólnego wora nie otrzymujemy nic oprócz ograniczeń, czyli ponosimy koszty likwidacji miejsc pracy, zamykania przedsiębiorstw. Najlepszym przykładem na to wszystko są te limity na emisję CO2. Ich wprowadzenie w skali globalnej nic nie da oprócz kasy dla krajów, które mają rozwinięte gospodarki i stosują technologię, którą chcą wcisnąć pozostałym. I tak to po krótce wygląda ten nasz zysk z bycia częścią UE, bycia rynkiem zbytu dla innych wyżej rozwiniętych krajów. Grecję przydusili teraz czas na inne kraje, które niedawno wstąpiły do UE - obstawiajmy ile wytrzymamy?