IDIOTA354
/ 37.248.254.* / 2016-01-15 11:51
W kraju dogłębnie przeżartym przez korupcję i protekcję w którym możliwość awansu jest generowana wyłącznie kontaktami rodzinno - polityczno - koleżeńskimi, wprowadzenie powszechnego poboru będzie kolejnym kryminogennym czynnikiem obecnym w naszym życiu. Wszyscy mający pieniądze lub odpowiednie kontakty natychmiast spowodują, że ich dzieci zostaną uznane za nie zdolne do odbycia służby w wojsku. Do koszar trafi wyłącznie mięcho armatnie których rodzice całe życie uczciwie pracowali w fabrykach, sklepach czy kopalniach. Wprowadzenie powszechnego poboru to kolejny czynnik do dalszego całkowitego rozprężenia stosunków międzyludzkich w Polsce i jeszcze jaśniejszego ukazania, że są tu równi i równiejsi.
Kiedyś już na tym portalu zadałem to pytanie, oficjalnie je ponawiam: W jaki sposób Państwo Polskie ma zamiar wzywać ma szkolenia/do walki "rezerwistów" skoro nikt nie wie gdzie oni są? Pan minister pojedzie do Londynu i będzie chodził po ulicach szukając młodych mężczyzn mówiących po polsku? I co im powie, "przyjedźcie na szkolenia bo Polska was potrzebuje"? Ta sama POlska która wyrzuciła ich na obczyznę? Ta sama POlska która uniemożliwiła im mieszkanie w Ojczyźnie, zabrała Kraj Lat Dziecięcych, zabrała rodzinę, przyjaciół? Pan minister myśli, że oni wrócą umierać za "25 Lat (Solidarnościowej) Wolności"? Powodzenia panie ministrze, w pierwszym żucie proponuję wysłać na "szkolenia" własnych, o ile ich pan posiada, synów. FB: "Protest przeciw wspieraniu przez władze polski ukraińskiego nacjonalizmu".
Trzeba być nie tyle psychiatrą (niezapomniany Klich), co jego pacjentem, aby likwidować armię z poboru. Wystarczyło ograniczyć służbę zasadniczą do 6 m-cy, to pozwala na wyszkolenie rezerw i byłoby znacznie tańsze niż obecna armia składająca się w kraju z podtatusiałych generałów, oficerów i podoficerów (wszyscy szeregowcy w sile kilku tysięcy w Afganistanie). Ciekaw jestem skąd oni za kilka lat wezmą rezerwy w czasie mobilizacji. Politycy wszystko spieprzą, za co się nie wezmą.
Obecnie trzon naszej armii stanowią urzędnicy wojskowi różnych rang, a żołnierzy jest tylu, że generałowie muszą się pogodzić z tragicznym faktem, z jeden pucybut przypada na 10 generałów, a na jedną "bojową" motorówkę na Bałtyku 6 admirałów. W czasie PRL-u WP miało 6 tys. czołgów, czyli więcej niż całe NATO w Europie, a dziś ma mniej niż Białoruś.