yoogi111
/ 83.7.202.* / 2008-10-06 22:35
Witam Serdecznie.
Korzystałem z usług Banku BZ WBK Kraków, Kurdwanów, ul. Halszki(punkt umiejscowiony w markecie "Plus" w niedługim czasie przekształcony w "Biedronkę"). Jestem totalnie zdegustowany wręcz zniesmaczony obsługą tego "punktu obsługi klienta". Dramat. Wchodząc do BANKU zastałem rozbawiona sitwę, dwóch PANÓW + PANi. Na widok klientów ( mój i mojej żony) nieco się opanowali lecz w niedługim czasie pokazali jak wygląda prawdziwa "obsługa klienta". Na prośbę żony o przelew z konta, PAN poprosił o wypełnienie formularzu oraz wpisanie numeru rachunku. Żona odpowiedziała (bardzo grzecznie), że nie pamięta wskazanego numeru i nie ma go przy sobie . PAN (ok. 40- tu lat ) szyderczo (SZYDERCZO!!!) się zaśmiał i zgodnie z wyuczoną formułą (szkoleniową) powiedział, że on oczywiście może to uczynić ("Ha, ha, ha- frajerzy przyszli"- subiektywny przypis autor). NO !!! MIŁO Z JEGO STRONY pomyślałem . Następnie podczas mojej prośby o założenie konta internetowego odezwała się PANI, która oświadczyła, że jest taka możliwość i "można to u niej załatwić" (OK jest dobrze, da się to załatwić ). Był taki moment podczas wizyty w BANKU, że zacząłem się zastanawiać co ta PANI może załatwić. Wyglądała niczym pracownica z tzw. "przybytku". Da się to ok!!! Więc OK.~!!!
W tym samym czasie zadzwonił do NIEJ "KTOŚ" Oczywiście nie byłoby żadnego problemu gdyby rozmówcą telefonicznym był człowiek z zewnątrz lecz zagożałym rozmówcą okazał się siedzący obok NIEJ (ok, 1m) KOLEGA Z PRACY~!!! (drugi PAN o wyglądzie neo punk z pryszczata buzią) No cóż poczułem się troszkę nieswojo w momencie gdy okazało się, że rozmawia na mój temat. HMMMM. Zacząłem się zastanawiać czy mam coś na sumieniu i nic mi do głowy nie przychodziło – więc myślę- jestem klientem BANKU od wielu lat, żadnych problemów finansowych, życie prowadzę poczciwe i co „gorsze” uczciwe, pracuję zarabiam utrzymuję rodzinę . Cholera mają coś na mnie!!! TYLKO CO!!! ZAŁOŻYŁEM KONTO INTERNETOWE … - uh ulga- ale coś nie gra. NIC O NIM NIE WIEM!!!
W MORDĘ!!! Przecież PANI nic mi o nim nie powiedziała. HMMM!
Owszem to moja wina, przecież nie zapytałem o szczegóły...PRAWDA.... MOJA WINA...MOJA WINA…
Wybacz czytelniku, sensacji się w tym tekście nie dopatrzysz lecz wierz mi, że czułem się dzisiaj bardzo nieswojo. A co gorsze nie tylko ja zostałem potraktowany "w ramach przyjętych norm" w ten właśnie sposób we wskazanym "BANKOWYM PUNKCIE OBSŁUGI", KRAKÓW, KURDWANÓW, HALSZKI.
NO CÓŻ MOŻE TO TYLKO "EKONOMICZNY PUNKT PODEJŚCIA"
Z poważaniem
były klient BANKU BZ WBK