BadaczNetu
/ 83.6.153.* / 2011-07-24 23:38
W początkach gospodarki było tak, że każdy musiał być producentem. Wyprodukowanymi towarami wymieniał się z innymi w zamiana za dobra których nie posiadał. Bardzo szybko pojawili się jednak inni, którzy wykorzystując swoją przewagę fizyczną lub intelektualną wzięli się za rozbój lub ochronę i żyli nie z wytwarzania produktów ale ich rabowania lub pobierania opłaty za ochronę. Od tego czasu tak naprawdę wiele się nie zmieniło. Bandyci są jak byli, natomiast ilość ludzi pracujących w "ochronie" dramatycznie wzrosła. Wzrosła do tego stopnia że w niektórych krajach, pasożytów pracujących w "ochronie" jest więcej niż tych którzy coś produkują. Wydawałoby się że w miarę rozwoju technologii i wzrostu wydajności, poziom zamożności producentów powinien wzrastać, niestety rzeczywistość nie jest tak kolorowa. W miarę wzrostu wydajności pracy i ilości produkowanych dóbr, rośnie jedynie ilość pasożytów. Co więcej ilość pasożytów - rozumianych jako ludzi którzy żyją na cudzy koszt ostatnio rośnie szybciej niż wzrost wydajności pracy. Dzieje się tak ze względu na wprzęgnięcie do tego machinacji finansowych, takich jak np. dług publiczny czy deficyt budżetowy. Dzięki temu grupa pasożytnicza może żyć nie tylko na koszt pracujących, ale także na koszt przyszłych pokoleń.
Dług publiczny, a w zasadzie jego ciągłe rolowanie to dobrze ukryte oszustwo. Niestety, podobnie jak spłacanie kredytu na mieszkanie gotówką z karty kredytowej w pewnym momencie przekracza się masę krytyczną - i przychodzi czas na płacenie rachunków. W większości współczesnych systemów politycznych, jest jednak zupełną loterią kto będzie te długi płacił - każdy liczy na to że będzie to jego następca.
Oczywiście w każdym kraju można znaleźć ludzi którzy mają świadomość tego co się dzieje. Niestety w większości przypadków mało kto chce ich słuchać, bo większości jest wygodnie żyć na cudzy koszt, a jeśli nawet nie należą jeszcze do kasty pasożytów, to święcie wierzą w iluzję "państwa opiekuńczego", które kiedyś rzuci im jakiś ochłap z pańskiego stołu. Dodatkowo nazywa się ich "prawicowymi pomyleńcami", straszy XIX wiecznym kapitalizmem i umieraniem chorych na ulicach.