mimi80
/ 194.63.132.* / 2009-01-09 21:08
W sumie to się popsuło we wrześniu, jak dostałyśmy po łubie z aneksani i tak sie ciągnię! Nie wiem czy dyrekcja zdaję sobie sprawę jak teraz wyglądają sklepy? Klienici wchodząc do naszego sklepu komentują , że czują się jak na magazynie,Na sklepie jest taki bałagan, że nie jesteśmy w stanie same znaleźć klientowi butów.Nowe ułożenie jest beznadziejne, gdyż nie wiemy same gdzie one stoją, ponieważ nawet nie wiemy ile dany but kosztuje.Musimy za każdym razem sprawdzić cenę w komputerze i dopiero szukamy mniej-więcej po cenie.Klienci sami często nie wiedzą skąd wzieli buta i my powinnyśmy im pomóc, ale jak skoro same nie wiemy gdzie?! Klienci widząc, że jesteśmy takie zajęte sami robią niesamowity bałagan, że az się płakać chce! Uważam,że takie układanie sklepu podczas otwarcia sklepu jest beznadziejne, bo klienci widząc co sie dzieje na sklepie iboją się nawet do nas podejść! I jak to się ma do terminu-SALON? U nas na slepach jest teraz gorzej jak na rynku, bo tak klient jest chciaż obsłużony! Chciałam zapytać szanowną dyrekcję, czy oni wiedzą co oznacza organizacja pracy? Co to wogóle było w poniedziałek? Byłam ściągnięta dodatkowo, żeby pomóc, do godziny 11.30 nie było instrukcji ułożenia, po czym ułożyłyśmy cały dział damski. O 14-tej przyszedł email, że mamy sylwestrówke dac na przód. I cały nasz wysiłek poszedł na marne. Musiałyśmy układać na nowo, bo tak poprostu przestawić się nie da, gdy ma się różne regały. Ale to nie koniec, najbardziej rozwalił nas email o 17-tej, kiedy dostałyśmy przecenę do zrobienia. I znowu niepotrzebnie układaliśmy sklep, bo wszystko trzeba tzreba było zacząć od nowa. Czy dyrekcja nie zdaje sobie sprawy, że płaci nam za bezsensowną prace?! Czy nie lepiej było wcześniej? Ułożyłyśmy sklep, kiedy klient tego nie widział i nie czuł sie u nas niekomfortowo?Gdzie te czasy, kiedy z przyjemnością obsługowałyśmy klientów, konkurując nawet z naszymi koleżankami na sklepie? Czy jeszcze ktoś pamięta czasy, kiedy układałyśmy do 15-tej, bo późnie był tylko ważny klient?! W weekend, kiedy jest największy ruch nie obsługiwałysmy wcześniej. Teraz klient jest sam zdany na siebie. To wszystko się odbija naszym utargu, a co za tym idzie na dochodzie firmy. Czy ktoś tam na górze jest wogóle poważny. Po co były te zmiany? Czy oni w taki sposób naprawde sobie polepszą? Jaki sens miały nasze szkolenie odnośnie jaknajlepszej obsługi klienta, skoro my tego na żadnym sklepie nie praktykujemy, bo nie mamy czasu na obsługę. Przecież to też były ich wydane pieniądze. Teraz chcą zaoszczędzic, kosztem czego, że sami tracą na obotach, bo klienci zaczynają nasz sklep omijać, bo źle się na mim czuję.Uważam,że nowe zarządzenie jest totanie beznadziejne, gdyż u nas na skepie o niczym sW sumie to się popsuło we wrześniu, jak dostałyśmy po łubie z aneksani i tak sie ciągnię! Nie wiem czy dyrekcja zdaję sobie sprawę jak teraz wyglądają sklepy? Klienici wchodząc do naszego sklepu komentują , że czują się jak na magazynie,Na sklepie jest taki bałagan, że nie jesteśmy w stanie same znaleźć klientowi butów.Nowe ułożenie jest beznadziejne, gdyż nie wiemy same gdzie one stoją, ponieważ nawet nie wiemy ile dany but kosztuje.Musimy za każdym razem sprawdzić cenę w komputerze i dopiero szukamy mniej-więcej po cenie.Klienci sami często nie wiedzą skąd wzieli buta i my powinnyśmy im pomóc, ale jak skoro same nie wiemy gdzie?! Klienci widząc, że jesteśmy takie zajęte sami robią niesamowity bałagan, że az się płakać chce! Uważam,że takie układanie sklepu podczas otwarcia sklepu jest beznadziejne, bo klienci widząc co sie dzieje na sklepie iboją się nawet do nas podejść! I jak to się ma do terminu-SALON? U nas na slepach jest teraz gorzej jak na rynku, bo tak klient jest chciaż obsłużony! Chciałam zapytać szanowną dyrekcję, czy oni wiedzą co oznacza organizacja pracy? Co to wogóle było w poniedziałek? Byłam ściągnięta dodatkowo, żeby pomóc, do godziny 11.30 nie było instrukcji ułożenia, po czym ułożyłyśmy cały dział damski. O 14-tej przyszedł email, że mamy sylwestrówke dac na przód. I cały nasz wysiłek poszedł na marne. Musiałyśmy układać na nowo, bo tak poprostu przestawić się nie da, gdy ma się różne regały. Ale to nie koniec, najbardziej rozwalił nas email o 17-tej, kiedy dostałyśmy przecenę do zrobienia. I znowu niepotrzebnie układaliśmy sklep, bo wszystko trzeba tzreba było zacząć od nowa. Czy dyrekcja nie zdaje sobie sprawy, że płaci nam za bezsensowną prace?! Czy nie lepiej było wcześniej? Ułożyłyśmy sklep, kiedy klient tego nie widział i nie czuł sie u nas niekomfortowo?Gdzie te czasy, kiedy z przyjemnością obsługowałyśmy klientów, konkurując nawet z naszymi koleżankami na sklepie? Czy jeszcze ktoś pamięta czasy, kiedy układałyśmy do 15-tej, bo późnie był tylko ważny klient?! W weekend, kiedy jest największy ruch nie obsługiwałysmy wcześniej. Teraz klient jest sam zdany na siebie. To wszystko się odbija naszym utargu, a co za tym idzie na dochodzie firmy. Czy ktoś tam na górze jest wogóle poważny. Po co były te zmiany?