CCC

Money.pl / 2007-02-07 13:16
Komentarze do spółki: CCC.
[Ten komentarz został zgłoszony do usunięcia przez 1 osobę - martusia0000000.]
Wyświetlaj:
PRACOWNIK/CA / 188.47.150.* / 2011-04-01 15:04
PANI OLESŁAWO PROSZĘ NIE KRAŚĆ BUTÓW Z ZAKŁADU BO JA PANIĄ OBSERWUJE BO TO ZŁE SIĘ SKOŃCZY DLA PANI
Kacha Wrocław / 89.73.132.* / 2011-03-30 23:52
Wyp... z tymi bajkami na cartoon network... bo nudne się to robi....
ambra / 178.42.35.* / 2011-03-30 20:41
czy to prawda ze za caly etat placa 1200 zl , a za 3/4 850 zl a za 1/2 600?
bo jestem zainteresowany tam praca , z gory dziekuje
bezrobotny83 / 83.22.132.* / 2011-03-29 21:11
czy to prawda ze za caly etat placa 1200 zl , a za 3/4 850 zl a za 1/2 600?
bo jestem zainteresowany tam praca , z gory dziekuje
gfffvbdf / 95.160.187.* / 2011-03-30 00:25
teraz zamiast 1350 brutto płaca 1100 czyli z 800-900 zl na reke za ten z**** smiechu warte
skryatmaly / 83.238.156.* / 2011-03-29 19:32
a mozeby tak te Twoje krasnoludki wpadły na chwil pięć i posprzątały w Firmie!!!!!
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 77.253.87.* / 2011-03-29 20:00
Sama sprzątaj. Za to Ci płacą :)
skryatmaly / 83.238.156.* / 2011-03-30 11:10
Widzisz MGR......jaki Ty głupi/ia jestes!!!! Nie chodziło mi o sprzątanie KURZY!!!....tylko o całokształt tej zasranej polityki !!!!!
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 77.253.119.* / 2011-04-02 01:18
Bo widzisz... ja się w politykę nie bawię- mnie bawi zarabianie pieniędzy :)
pixi dixi / 93.157.114.* / 2011-04-03 12:14
to zarabiaj pieniądze a nie tu - p****** ci się chciało na forum
lalllolla / 91.214.0.* / 2011-04-02 19:50
ale bez nas idioto nic nie zarobisz. Potrzebujesz ludzi zeby na Ciebie pracowali wiec wiecej szacunku!
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 87.205.146.* / 2011-04-03 15:10
Ja rozumiem, że wylewa się z Was frustracja i złość spowodowana poczuciem bezsilności ( a ta z kolei, w lwiej części przypadków- spowodowana zwykłym lenistwem)... Ale co ma na celu nazwanie mnie idiotą ? Lepiej się z tym czujesz ? Masz dzięki temu poczucie spełnienia? Jesteś przez to mądrzejszy/sza ? Bolesna prawda jest niestety taka, że puki nie wykażesz się inicjatywą, doputy będziesz ścierać błoto z podłogi i czekać na wygraną w Lotto ;)
magister wal sie na ryj / 95.160.187.* / 2011-04-04 21:12
no zdarzy sie taka madra jedna i tu wszystkim bedzie mowic ze my lenie .. ta sucz nie wie co my odwalamy w tym sklepie a pisz co chcesz ty "porządna"| Dziewczyny bez nas ta firma to by gówno miała ! bo kto im ten szajs by sprzedawał ha ha ha ha
takatammadziajedna / 81.219.91.* / 2011-04-03 19:50
Wiesz......nawet nie muszą specjalnie pensji podnosic,wystarczyłaby odrobina SZACUNKU dla ludzi pracy THE END !!! I nie mów tu o lenistwie proszę.
kasiauayt / 95.160.187.* / 2011-04-03 23:44
bo takie śmiecie nie wiedza jaka ciezka prace nieraz odwalamy za tych wszystkich p************* !
ccinka 87868 / 95.160.187.* / 2011-03-30 00:27
za co płacą za ten syf marne grosze !! nie wymadrzaj sie tak jezu jak mnie takie blachary tu w******** !!
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 87.205.146.* / 2011-04-03 18:21
Co to jest "blachary" ?
cc-ówka / 87.248.65.* / 2011-03-27 12:30
z 11 miejsca na 9 .Miłek sie bogaci a my jego pracownicy ? tylko tracimy spłacając inwentaryzacje,żałosne
EWI BOTI / 89.228.132.* / 2011-03-28 10:35
dlaczego obnizacie etaty kto bedzie pracował za 600 zł .tragedia wejdz sobie na miłek ile on ma kasy a my od 2008 rroku nie ma zadnych podwyzek . a my musimy jesc i robic opłaty a za te 1000 zł to co mozna. po co dajecie tyle kierownika wypłaty i te premie dla nich !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
32 / 77.45.51.* / 2011-03-28 20:15
zgadzm sie !!!!!!z tą wypowiedzią!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
nic dla inwestora / 77.114.239.* / 2011-03-27 12:15
to forum zrobilo sie smierdzace tak samo jak te wasze smierdzace chinskie pseudo buty...fu
fsfgdfgghfgh / 95.160.187.* / 2011-03-29 00:13
te stwierdzenie to raczej do miłka kierować matole jeden!
Kolerzanka / 213.77.45.* / 2011-03-26 10:01
hahaha za mało sie starały??? to co moze jeszcze klękać przed nią trzeba żeby widziała ze się starają??? proszę Cie....
mądry / 91.201.123.* / 2011-03-25 08:11
już - 14,37% ładnie tylko tak dalej :))
wprowadzili profesjonalną obsługę klienta
a ona jest do d......
cd.3 / 46.112.231.* / 2011-03-23 22:46
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na wozie ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię piękną miał,a na honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a kołacze na każdy dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony i cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd stracisz,a pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór Modraczek.–Ale może choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na to Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od srebrzystych mis i pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie długo śpią i mało co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na gruszkach polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma otworem nie stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na to Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za konie!Jakie psy myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się pieczenie z sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste z gąsiorów do pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu rozłożył ręce jak szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale Pietrzyk,który do wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i trąciwszy Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.– Nijakiego grafa tu nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał muru,co powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i mieszczany tylko tam czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w dłonie.– Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to niech nas choćby do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam nie będzie. Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to sobie rano wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą piosenkę,tu mu rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po łąkach,tu mu pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza rośnie,aż serce jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę dziką ustrzeli,do torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu pola dokoła szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu jagody się rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i śliwy pod owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy złoci się i mieni to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce ledwo się wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho stoi,grania ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem huknie strzelec raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać radosny i myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój Modraczku!–rzekł na to miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej słuchając,teraz się uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w podróży naszej trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad będę! Mówił tak jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz nagle o kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i szkapa ubogiego Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują. Jakoż wóz niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Jak?!– zakrzyknęły Krasnoludki wychylając głowy z kapturów.– Przecie tu nic nie ma?

̵
cd.2 / 46.112.231.* / 2011-03-23 22:45
PODZIOMEK SPOTYKA SIEROTKĘ MARYSIĘ

I

Za górami Karpatami, Za trójpuszczą,za głęboką, Stała sobie mała chatka, Chatka zwana „Boże Oko ”. Nikt już dzisiaj nie pamięta, Kto ją nazwał tak i czemu: Że był nad nią lazur nieba Oku podobny Bożemu; Czy,że rankiem,co najwcześniej, Wyzłacała się tu zorza I na strzechę blaski siała, Jak źrenica jasna Boża; Czy,że strumień tu błękitny Tak spokojnie,cicho płynie, Jakby oko się niebieskie Przeglądało w wód głębinie; Czy,że gwiazdka drobna,jasna Tli nad chatą w letnim zmroku, Jakby srebrna łza litości Zaświeciła w Bożym oku... Czy tu dola,czy niedola Błysła światłem,padła cieniem, A człek,oczy w niebo wzniósłszy, Z Bożym spotkał się wejrzeniem?. Tak czy owak,dość że stała Za trójpuszczą,za głęboką, Za górami Karpatami Chatka zwana „Boże Oko ”. II Czy to gołąb leśny grucha Tak tęskliwie a żałośnie, Czy to słowik tak zawodzi Po minionej dawno wiośnie? Czy to puszcza tak sumuje, Czarna puszcza,w mrokach głucha, Czy tak lata nad polami Z głośnym jękiem zawierucha? Ej!nie gołąb to,nie słowik, Ej!nie puszczy to są jęki, Ale matka odumiera Swojej małej sieroteńki! Kto pożywi?Kto napoi? Kto przytuli ją na świecie? Z modrych ocząt kto łzy otrze? Kto przygarnie cudze dziecię? Kolebała ją w kolebce Z złotej trzciny,rokiciny, Teraz dla niej czarna ziemia I zapiecek z twardej gliny. Piosnką uśpi ją,bywało, Piosnką rankiem ze snu budzi, A teraz ją wołać będą Zimne głosy obcych ludzi. Hodowała ją jak ptaszę Białym chlebem,złotym miodem, Teraz gorzki kołacz nędzy I sieroctwo przyjdzie z głodem. Z lnów bielutkich płótno tkała Na koszulki,na zawiązki, Teraz przyjdzie sieroteńce W zgrzebnych szmatach pasać gąski! Gaśnie słonko za górami, Zachodowe gasną zorze, Odumarła matka dziecię, Odumarła w Imię Boże! III Płacze Maryś całe dzionki, Płacze Maryś całe noce... Przyleciały już skowronki I jaskółka już szczebioce. Przyleciały już skowronki Na kwietniową,na niedzielę, Na mogile matusinej Rozkwitnęło bujne ziele. Na mogile matusinej Sieroteńka cicho kwili. Już ją z chaty,z tej rodzonej, Obcy ludzie wypędzili. Wypędzili na wschód słonka, Wypędzili na wschód nieba: Idźże we świat,ty sieroto, Za kawałek służyć chleba! Idźże we świat,ty sieroto, Cudze gąski paść na łące, Niech cię myją bujne deszcze, Niech cię suszy jasne słońce. Niech cię myją bujne deszcze, Niech cię bujny wiatr pomiecie, Idźże we świat,ty sieroto, Co nikogo nie masz w świecie! IV Taka była dola sierotki Marysi,co miała włoski jak słoneczne światło,oczy jak fiołki leśne,a w sercu tęskność i żałość.

–Marysiu,sierotko!– mówi do niej gospodyni,u której gąski pasła.Czemu się nie śmiejesz,jako insi czynią? A ona:

– Nie mogę się śmiać,,bo wiatr po polach wzdycha. Marysiu,sierotko!Czemu nie śpiewasz,jako insi czynią? A Marysia:

– Nie mogę śpiewać,,bo brzozy po gajach płaczą. Marysiu,sierotko!Czemu się nie weselisz,jako insi czynią? A ona:

– Nie mogę się weselić,,bo ziemia we łzach rosy stoi! Taka była ta Marysia. Przylecą,bywało,ptaszkowie,na drzewinie wpodle niej siędą i śpiewają: Sieroto,sieroto, Co masz główkę złotą, W oczach błękit nieba, Czego ci potrzeba ? A Marysia podnosi na tych śpiewaczków wzrok smutny i nuci z cicha: Nie trzeba mi srebra, Nie trzeba mi złota, Jeno onej wierzby U własnego płota! Więc ptaszkowie znowu: Sieroto,sieroto, Co masz główkę złotą Czy wody,czy chleba, Czego ci potrzeba ? A Marysia na to: Nie trzeba mi chleba, Nie trzeba mi wody, Tylko tej rodzonej, Domowej zagrody! Zaszczebiocą na to ptaszkowie ze sobą,główkami kręcą,skrzydełkami trzepocą,aż jeden tak zaśpiewa: Sieroto,sieroto, Co masz główkę złotą, Czego sobie pragniesz, Prośże teraz o to! A Marysia złoży wychudłe rączyny w zgrzebnej koszulinie,podniesie je ku ptaszętom i mówi: O moi ptaszkowie Mam was prosić o co! Niechże mi się przyśni Matuleńka nocą! I zdarzało się tak nieraz,że się matuleńka przyśniła nocą Marysi. Cicho,cichuchno,biało,bieluchne szła przez izbę niby promień miesięczny i niby promień otaczała swą jasnością główkę śpiącej sierotki swojej. Śniło się wtedy Marysi,że słońce świeci i że kwiaty pachną. Wyciągała ręce do mateńki i szeptała we śnie:

– Przyszłaś,,mateńko? A tuż nad nią głos słodki i cichy:

– Przyszłam dziecino!! A były to słowa jakby dech tylko: Tuli się Marysia do matki i pyta:

–I weźmiesz mnie z sobą,mateńko? A tuż nad nią głos cichszy jeszcze i słodszy: Jeszcze nie pora,jeszcze nie czas, Kto nas rozłączył,ten złączy nas! Więc Marysia na to:

– O,,jak ciężko czekać,mateńko! A głos: Prędko przy pracy przemija dzień, A wiek i życie – to tylko cień.. I cicho,cichuchno,biało,bieluchne znikała mateńka jak promień miesięczny,a sierota budziła się z westchnieniem i chwytała pracy.Pracowała,jak mogła i wedle sił swoich,za ten kąt na cudzym zapiecku,za tę garść słomy,na której sypiała,za tę łyżkę strawy,którą się pożywiła,za tę zgrzebną koszulinę,która jej grzbiet kryła.Kolebała zimą dziecko,nosiła chrust z boru,ze stud
cd.1 / 46.112.231.* / 2011-03-23 22:43
WYPRAWA PODZIOMKA

I

U Krasnoludków tymczasem zapasy pożywienia tak się wyczerpały w Kryształowej Grocie,że na jednego Krasnoludka dawano na dzień cały trzy ziarnka grochu.Przychodziło stąd,oczywiście,do różnych kłótni i bójek nawet,jak zwykle bywa tam,gdzie jest i głodno,i chłodno. Nie było dnia,żeby w Grocie nie zrobiła się jakaś awantura. To Biedronek z Żagiewką się poczubił,to Pietrzyk z Kozubkiem,to Słomiaczek z Purchawką,to znów wszyscy razem,póki Mikuła i Pakuła,co w Grocie strażnikami byli,nie zabrali całej kompanii do kozy. Ale najbardziej hałasował i przykrzył sobie te ciężkie czasy Podziomek.Jadł za czterech,a ciągle narzekał,że głodny. Ten Podziomek miał niegdyś osobliwy przypadek. Trzeba wiedzieć,że Krasnoludki nie zawsze pod ziemią siedzą.Chętnie mieszkają we wsi, to pod zapieckiem,to pod progiem chaty,a gdzie gospodyni niedbała,gdzie garnki nie nakryte,łupiny nie wymiecione,przędza byle gdzie leży,ser nie wyciśnięty w porę,pomyje nie wylane,drób nie policzony,to figlarze Krasnoludki much natopią w barszczu,śmiecie z kątów na środek izby wymiotą,twarogu ujedzą,nici na motowidle splączą,kury z kojca wypuszczą,cebrzyk przewrócą,co mogą,to napsocą,i dalej pod zapiecek! Kiedy gospodyni dzieciątko w kolebce zostawi,a sama na plotki do sąsiadek bieży,zaraz Krasnoludki dziecko takie zamienią,swoje podrzucą,a to chwycą,u siebie wychowają i służyć sobie każą. Taki podrzucony Krasnoludek nie rośnie,tylko mu głowa coraz większa i cięższa się robi, a tak jest łakomy,że go niczym nasycić nie można. Miała raz jedna baba we wsi małego Jaśka.Śliczny był chłopaczek. Włoski jak lenek,oczęta jak chabry,ustka jak poziomka.A zdrów był i wesoły niby rybka w wodzie. Już to musiało mu coś bardzo dolegać,jeśli zapłakał czasem;a choć dopiero pół roku żył na świecie,uśmiechał się do matki,wyciągał rączyny i tak się trzepotał jak ptaszek. Ale matka rzadko kiedy przy nim posiedziała,tylko raz w raz do sąsiadek na gawędy biegła.Tu stanie,tam siądzie,a jak się zagada,to i o garnkach nie pomytych,i o chustach nie popranych,o wszystkim przy owym gadaniu zapomni,nawet o Jaśku. Wpadły raz Krasnoludki do izby,patrzą:drzwi otwarte,gospodyni nie ma,prosięta po kątach ryją,a dziecko w kołysce płacze. Zaraz je chwycili,do swego podziemia zanieśli,a swego Podziomka,brodę mu pięknie zgoliwszy,w kolebkę włożyli. Przychodzi matka,patrzy,co za dziecko takie?Głowa jak dynia,twarz pomarszczona, oczy na wierzchu,a nogi krótkie jakby u kaczęcia. Przelękła się baba.

- Tfu!!Na psa urok!- mówi i oczy przeciera,,bo myśli,że jej się tak tylko wydaje. A ten jak nie wrzaśnie:-Jeść!

-Jaśku!- mówi matka..-Jaśku!- A on patrzy tylko na nią spode łba i krzyczy::jeść i jeść! Nakarmiła go,ukołysała,myśli:spać będzie.Ale gdzie tam!Ledwie baba na krok od kołyski,ten w krzyk:jeść i jeść! Było tego do wieczora jeszcze z dziesięć razy.Zachodzi baba w głowę,co się dziecku stało,że taki niedojadek z niego,ale się domyślić nie może.Włożyła mu w jedną rękę kawał chleba,w drugą marchew - no,,usnął jakoś. Ale nazajutrz,skoro świt,to samo:jeść i jeść! "A czy cię wilk ślepiami obświecił,że się też najeść nie możesz!"-myśli baba karmiąc go,a precz się dziwuje,co za odmiana taka!Toć ten Jaśko dotąd jadł tyle,że i za wróbelka nie pojadł,a teraz głodny ciągle.Nic,tylko przy kołysce stój i do gąbki mu podawaj.Łyka jak stary,wytrzeszcza oczy jak żaba,ze wszystkim inszy,jakby nie ten sam. Przeszło tak kilka dni,przeszedł tydzień.Aż tu widzi baba,że co w garnku zostawi,czy klusków,czy grochu,a wyjdzie z izby,to zaraz jej wszystko ktoś pozjada.

- Co takiego się tu dzieje??- mówi baba i aż w głowę od dziwu zachodzi. Myślała,że to kot.Obiła kota,do komory go zamknęła,poszła.Wraca,a tu garnki puste, rynka wylizana,i okrasy nic nie zostało. Idzie do komory,patrzy:kot siedzi,jak siedział,a miauczy okrutnie,bo mu aż boki wpadły,taki głodny.Widzi baba,że nie kot,więc Kruczek chyba! A miała przy chałupie czarnego psiaka,co się Kruczek wabił.Nuż go okładać kijem.Psiak skomli,bo mu się krzywda dzieje,ból w kościach nieznośny,sień zamknięta,uciec nie ma kędy,a baba co go grzmotnie,to krzyczy:"A nie rusz!A wara!" Kręci się Kruczek,piszczy, rad by się w ziemię schować,aż się baba zmachała i kij cisnęła.Tak dopieroż Kruczek niebożę ogon pod siebie,a skomląc okrutnie,do obórki się powlókł - i tam obite boki lizał do wieczora. Nazajutrz baba i kota,i Kruczka w komorze zamyka,garnki w piec wstawia i do sąsiadki idzie. Posiedziała trochę u sąsiadki,pogadała,wraca,a tu sądny dzień w chałupie. Kot z psem drą się w komorze tak,że aż sierść pod pułapem lata,a w izbie piec otwarty, garnki próżne,rynka wylizana z omasty,jakby ją kto umył,a dzieciak w kołysce krzyczy,aż się rozlega! Chwyciła się baba za głowę z wielkiego frasunku,ale ją zaraz potem złość wzięła,więc tylko pięść o pięść trzasnąwszy mówi:

- Czekajże,,zła psoto!Już ja cię upatrzę! I cała w myślach do kołyski podeszła,bo ów podrzutek darł się wniebogłosy. Karmi go biedne matczysko,a łzy jej kapią z oczu,gd
sierotka marysia / 46.112.231.* / 2011-03-23 22:41
Zima była tak ciężka i długa,że miłościwy Błystek,król Krasnoludków,przymarzł do swojego tronu.Siwa jego broda uczyniła się srebrną od szronu,u brody wisiały lodowe sople, brwi najeżone okiścią stały się groźne i srogie;w koronie,zamiast pereł,iskrzyły się krople zamarzniętej rosy,a para oddechu osiadała śniegiem na kryształowych ścianach jego skalnej groty.Wierni poddani króla,żwawe Krasnoludki,otulali się,jak mogli,w swoje czerwone opończe i w wielkie kaptury.Wielu z nich sporządziło sobie szuby i spencery z mchów brunatnych i zielonych,uzbieranych w boru jeszcze na jesieni,z szyszek,z huby drzewnej,z wiewiórczych puchów,a nawet z piórek,które pogubiły ptaszki lecące za morze. Ale król Błystek nie mógł się odziewać tak ubogo i tak pospolicie.On zimą i latem musiał nosić purpurową szatę,która,od wieków służąc królom Krasnoludków,dobrze już była wytarta i wiatr przez nią świstał.Nigdy też,za nowych swoich czasów nawet,bardzo ciepłą szata owa nie była,ile że z przędzy tych czerwonych pajączków,co to wiosną po grzędach się snują,utkana,miała zaledwie grubość makowego listka. Drżało więc królisko srodze,raz w raz chuchając w ręce,które mu tak zgrabiały,że już i berła utrzymać w nich nie mógł. W kryształowym pałacu,wiadomo,ognia palić nie można.Jakże?Jeszcze by wszystko potrzaskało:posadzki i mury. Grzał się tedy król Błystek przy blasku złota i srebra,przy płomieniach brylantów, wielkich jak skowrończe jaja,przy tęczach,które promyk dziennego światła zapalał w kryształowych ścianach tronowej sali,przy iskrach lecących z długich mieczów,którymi wywijały dzielne Krasnoludki,tak z wrodzonego męstwa,jak i dla rozgrzewki.Ciepła wszakże z tego wszystkiego było bardzo mało,tak mało,że biedny stary król szczękał zębami,jakie mu jeszcze pozostały,z największą niecierpliwością oczekując wiosny.

- Żagiewko - mówił do jednego z dworzan - sługo wierny!!Wyjrzyj na świat,czy nie idzie wiosna.A Żagiewka kornie odpowiedział:

-Królu,panie!Nie czas na mnie,póki się pokrzywy pod chłopskim płotem nie zaczną zielenić.A do tego jeszcze daleko!... Pokiwał król głową,a po chwili znów skinie i rzecze:

- Sikorek!!A może ty wyjrzysz? Ale Sikorkowi nie chciało się na mróz wystawiać nosa.Rzeknie tedy:

- Królu,,panie!Nie pora na mnie,aż pliszka ćwierkać zacznie.A do tego jeszcze daleko!... Pomilczał król nieco,ale iż mu zimno dokuczało srodze,skinie znów i rzecze :

- Biedronek,,sługo mój!A ty byś nie wyjrzał? Wszakże i Biedronkowi niepilno było na mróz i zawieję.I on się kłaniał i wymawiał:

-Królu,panie!Nie pora na mnie,aż się pod zeschłym listkiem śpiąca muszka zbudzi.A do tego jeszcze daleko!... Król spuścił brodę na piersi i westchnął,a z westchnienia tego naszła taka mgła śnieżna,że przez chwilę w grocie nic widać nie było. Tak przeszedł tydzień,przeszły dwa tygodnie,aż pewnego ranka jasno się jakoś zrobiło,a z lodowych soplów na królewskiej brodzie jęła kapać woda. We włosach też śnieg tajać począł,a okiść szronowa opadła z brwi królewskich i zmarzłe kropelki u wąsów wiszące spłynęły niby łzy. Zaraz też i szron ze ścian opadać zaczął,lód pękał na nich z wielkim hukiem,jak kiedy Wisła puszcza,a w komnacie zrobiła się taka wilgoć,że wszyscy dworzanie wraz z królem kichali jakby z moździerzy. A trzeba wiedzieć,że Krasnoludki mają nosy nie lada. Sam to naród nieduży:jak Krasnoludek but chłopski obaczy,staje,otwiera gębę i dziwuje się,bo myśli,że ratusz.A jak w kojec wlezie,pyta:"Co za miasto takie i którędy tu do rogatek?" A wpadnie w kufel kwarciany,,to wrzeszczy:"Rety!Bo się w studni topię!" Taki to drobiazg! Ale nosy mają na urząd,że i organiście lepszego do tabaki nie trzeba.Kichają tedy wszyscy,aż się ziemia trzęsie,życząc sobie i królowi zdrowia. Wtem chłop po drwa do boru jedzie.Słysząc owo kichanie,mówi:

- Oho,,grzmi!Skręciła zima karku!- bo myślał,,że to grzmot wiosenny. Zaraz konia przed karczmę zawrócił,żeby grosza na drzewo nie utrącać,i przesiedział tam do wieczora,rachując i rozmyślając,co kiedy robić ma,żeby mu czasu na wszystko starczyło. Tymczasem odwilż trwała szczęśliwie.Już około południa wszystkim Krasnoludkom poodmarzały wąsy. Zaczęli tedy radzić,kogo by na ziemię wysłać,żeby się przekonał,czy jest już wiosna. Aż król Błystek stuknął o ziemię berłem szczerozłotym i rzekł:

- Nasz uczony kronikarz Koszałek--Opałek pójdzie obaczyć,czy już wiosna przyszła.

-Mądre królewskie słowo!-zakrzyknęły Krasnoludki i wszystkie oczy obróciły się na uczonego Koszałka-Opałka. Ten,jak zwykle,siedział nad ogromną księgą,w której opisywał wszystko,co się od najdawniejszych czasów zdarzyło w państwie Krasnoludków,skąd się wzięli i jakich mieli królów,jakie prowadzili wojny i jak im się w nich wiodło. Co widział,co słyszał,to spisywał wiernie,a czego nie widział i nie słyszał,to zmyślił tak pięknie,iż przy czytaniu tej księgi serca wszystkim rosły. On to pierwszy dowiódł,iż Krasnoludki,ledwie na piędź duże,są właściwie olbrzymami, które się tylko tak kurczą,żeby im mniej sukna wychodziło na spencer

CCC

Ze Śląska / 89.200.162.* / 2011-03-22 20:05

tu jest forum inwestycyjne, dla
ludzi którzy w życiu nie pozwoliliby sobie znaleźć się w takiej sytuacji jak wy.

Jacoben - tak naprawdę to jeszcze nie wiadomo czy nie znajdziesz się w życiu w gorszej sytuacji. Sytuacja, kiedy człowiek podejmuje w życiu jakąś marnie płatną pracę i godzi się na złe traktowanie nie zawsze jest jego winą. Ale Twój sposób myślenia wydaje mi się baaardzo egoistyczny.
Ząbkowiczanka / 46.112.211.* / 2011-03-22 17:02
Witam!!!
Zgadzam sie z tym,że kierowniczka sklepu Boti w Ząbkowicach Śl. jest nie do zniesienia,sam jej wyraz twarzy budzi postrach,wchodząc do sklepu gdy owa Pani jest w nim,juz budzi odrazę,a nie wspomnę jak się odezwie.Kiedys też robiłam zakupy w tym sklepie,ale teraz wole pojechać do Klodzka,jak wielu moich znajomych.Przykre to,że musimy jezdzić z przymusu do innej miejscowosci,aby być godnie obsłużonym!!!!!!Ząbkowice to mała miejscowość i większośc ludzi narzeka nie na sklep a właśnie na KIEROWNICZKĘ sklepu.Nie wiem jak Dyrekcja podchodzi do takich spraw,ale jesli chcecie mieć klientów naszego miasta zacznijcie o zmianie tejże Pani,bo takie osoby na pewno już nie zmienią swojego charakteru!!!!
serdżik / 90.156.75.* / 2011-03-24 06:58
Co to za bzdury opowiadacie ja osobiście znam kierowniczkę z Ząbkowic :-))) , byłam u niej na sklepie i wiem ,że może jest trochę ostra, ale jest sprawiedliwa i krzywdy swoim pracownikom nie da zrobić!!!! Ciekawa jestem kto te bzdury wygaduje...jakieś klientki z Ząbkowic? Boże tak bardzo lubicie podrzucać innym wieprze, satysfakcjonuje
Was to?Widać więc , że macie skłonności psychotyczne!! a poza tym nudne życiorysy skoro zajmujecie się oszczerstwami, dodając swemu życiu smaczku?? - jak w serialach nie?? ...Pozdrawiam wszystkie kierowniczki Boti
nierozlaczna para,chinskie buty i grzybica mokasynowa,fuj / 95.41.113.* / 2011-03-22 19:31
Was juz calkiem cyce popiekly dziewczyny!!! Po chinskie buty jezdzicie kilkadziesiat kilometrow...wariatki!! Co sie porobilo w tym naszym pieknym kraju?! Ale wiocha te Zabkowice ,nie ma tam lepszych sklepow juz?!
??? / 78.31.153.* / 2011-03-23 19:12
ktoś robi w gdańsku ker fur ccc
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy