CCC

Money.pl / 2007-02-07 13:16
Komentarze do spółki: CCC.
[Ten komentarz został zgłoszony do usunięcia przez 1 osobę - martusia0000000.]
Wyświetlaj:

Re:

Botik / 78.8.213.* / 2011-03-21 23:07
Nasz kierowniczka powinna dostać tytuł kierownika wszechczasów. Pracuje (tyra) z nami pracownikami jednakowo.. nie wyręcza się nikim.. sprząta zamiata.. jest jak my! oby więcej takich ludzi.. Zyć nie umierać..
uuuuuuuuu / 178.37.238.* / 2011-03-24 22:40
zajęciem kierownika jest zarządzanie i dopilnowanie aby było wszystko ok ...a nie zapier....w pudełkach

CCC

Jacoben / 85.221.185.* / 2011-03-21 16:59
Idzcie sobie żalić się na swoją robotę gdzie indziej, tu jest forum inwestycyjne, dla ludzi którzy w życiu nie pozwoliliby sobie znaleźć się w takiej sytuacji jak wy. Zresztą tych którzy mają akcje CCC cieszy, że tak was cisną w robocie. Efektywniej was wykorzystują, to się przekłada na zysk spółki, a zysk na ceny akcji.
kasia6566789 / 95.160.187.* / 2011-03-24 08:33
Ty tak sie nie madrz bo co masz jakies dobre stanowsko w ccc pewnie po znajomosciach sie dostało i teraz sie tu madrzy i bardzo dobrze dziewczyny zalcie sie na ta firme niech wiedza ludzie jaka to zaklamana firma na zespol nie narzekam szlak mnie bierze jak czytam taka wypowiedz jak Twoja dawaj popracujesz z nami tydzien jedna zwozka i zobaczymy jaka bedzie gadka wtedy burkau !
isza / 94.251.145.* / 2011-03-21 13:26
Hej! Chcę się u Was zatrudnić.Co możecie powiedzieć o regionalnej ANNIE KOCHANEK bo mam pracować w jej regionie ?
Sweet Candy / 79.163.54.* / 2011-03-19 23:28
Firma nam trochę sfiksowała !!! Było kiepsko ale teraz to czysta paranoja. Premię poobcinać, podstawy pozmniejszać, wszystko byle skutecznie zdemotywowac pracownika. Zadowolony pracownik to dobry pracownik. A tu z czego się cieszyć? Że 24h siedzi w pracy, uwija się upocony a na to RKS wpada i pyta 'dlaczego tak wolno'? Jakiekolwiek 'dziękuję' albo premia pozostaje w strefie marzeń. Wymagania, wymagania... Te dziewczyny naprawdę nie zarabiają wiele a roboty i stresu mają niepojętą ilość. Nie sposób nadążyć za nowymi pomysłami i instrukcjami. Obsługuj klienta, pilnuj mienia, posprzątaj, spakuj zwózkę i przestaw pół sklepu - przeważnie wszystko w jeden dzień. I tu się okazało że kierownicy się nie spisali bo nie udało im się przekonac personelu, że Boga za nogę złapali pracując we wspaniałym NG2 i że na siłe ich do pracy nie potrafią ściągnąć na kolejne 12h pracy za... godziny do odbioru w czerwcu! Cóż za motywacja. I się zwolnienia posypały wśród kierowników. Ciekawe ile to zmieni. Bo podstawa to personel a nie kierownik. A personel naprawdę ma dość tej ciągłej gonitwy i braku wyrazu uznania. I sam zacznie się zwalniać. A czy znajdziecie nowe super-roboty za 1450 brutto? Wątpliwe. Na miejscy tych, co grzeją stołki pomyślałabym o bardziej realnym systemie premiowania. Albo niech chociaz płacą ponadnormatywne tym, którzy chcą zostać po godzinach i pomóc. Zupełny brak szacunku dla pracownika. Jak tak się będzie traktowac pracownika, to sukcesów nie będzie. Ciekawe czy cokolwiek dobrego przyniesie ta 'rewolucja w łódzkim'...
Klientka Boti / 83.30.156.* / 2011-03-21 12:55
Ja tam nie pracuję, ale jestem klientem i to co widzę i słyszę jak są traktowani pracownicy przez panią kierownik to przechodzi ludzkie pojęcie. Dotyczy to sklepu BOTI w Ząbkowicach Śl, dziwię się tym panią, że tak pozwalają się traktować. Byłam świadkiem ja ,czy moi znajomi wyzywania pracownika, karcenia czy poniżenia go przy klientach. Nie powiem już jak pani kierownik traktuje klienta, mam wrażenie że jak się wchodzi do sklepu to jest się potencjalnym złodziejem, albo trzeba uważać żeby nie dotknąć jakiegoś pudełka bo od razu zwraca uwagę i umoralnia,taka sytuacja była z dzieckiem mojej znajomej gdzie niechcący przesunęło pudełko i co matka musiała wysłuchać na temat swojego dziecka. Dziwię się dyrekcji,że z tym nic nie robi, bo dlaczego my klienci musimy patrzeć i robić zakupy jak nie ma w sklepie pani kierownik. A przede wszystkim dziwię się reszcie załogi, która jest bardzo miła, że pozwala sobie na takie traktowanie. Może by dyrekcja porozmawiała z resztą załogi lub trochę trudu by sobie zadała i sprawdziła poczynania pani kierownik, bo według mnie jest to mobbing w stosunku to reszty załogi. Nie jest to tylko moje zdanie ale spotykając się ze znajomymi nieraz rozmawiamy na temat tego sklepu, i dziwimy się że tak można być traktowanym, nie było by nic dziwnego jeżeli pracownik byłby ochrzaniany na zapleczu a tak nie jest. Pani kierownik pokazuje swoją władze na sklepie przy klientach, tylko nie wiem co przez to chce osiągnąć, a panie sprzedawczynie muszą się ze wstydu czerwienić przed klientami za zachowanie kierowniczki. Droga Dyrekcjo może warto przyglądnąć się pracy pani kierownik i nabrać trochę szacunku to pracy pań sprzedawczyń bo to naprawdę miła załoga i my chętnie wchodzimy do sklepu gdy one są,a nie jak pani kierownik jest to staramy się odkładać zakupy na inny dzień. Opinia klientów sklepu BOTI w Ząbkowicach Śl.
Klient sklepu w skierniewicach i łowiczu / 91.214.0.* / 2011-03-23 21:06
Podobna sytuacja ma miejcew ccc w Skierniewicach. Pani kierownik jest zawsze niezadowolona i zawsze jak jestem w sklepie i przechoddze obok niej to smierdzi od niej papierosami. Poza tym swoje pretensje do pracownikow wyglasza przy klientach. Jest to niezbyt mile dla nas klientow jak takze to ze musimy wysluchiwac jak opowiada swoim pracownikmo o jej prywatnym zyciu . Widac ze te dziewczyny wstydza sie za nia ale nie wiedza co maja zrobic. Moze warto by sie zajac tym tematem. Nie ma ludzi nie zastapionych.Jestem z łowicza i wiem ze ta pani byla wczeniej kierownikem ccc w lowiczu i bylo tak samo- wiecznie niezadowolona i zla na caly swiat. Teraz w łowiczu jest fajnejsza kierowniczka- mila , sympoatyczna, usmiechnieta. Dziwie sie ze tamta zamiast zwolnic to przeniesli do skierniewic.
konrad1972blus / 2011-03-24 18:56
Re: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.– Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują. Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Jak?!– zakrzyknęły Krasnoludki wychylaj
konrad1972blus / 2011-03-24 19:01
Re: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.– Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują. Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Jak?!– zakrzyknęły Krasnoludki wychylaj
GAJDUS / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:45
e: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Ja
GAJDUS / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:45
e: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Ja
GAJDUS / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:46
e: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Ja
GAJDUS / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:46
e: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Ja
GAJDUS / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:47
e: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Ja
GAJDUS / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:48
e: CCC [0]
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli. Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźta!Już my przyjechali!

–Gdzie?Ja
gajdus / 91.214.0.* / 2011-03-24 20:01
DOBRE CZASY

I

Gdzie nas ten człowiek powiezie?– mówiły sobie
Krasnoludki siedząc na
wozie
ubogiego Skrobka i kłopocąc się o dwóch swoich
towarzyszów:Podziomka i
Koszałka-Opałka,którzy gdzieś w drodze przepadli.

–Do króla by się jakiego zdało,żeby miłościwy pan nasz
kompanię
piękną miał,a na
honorze uszczerbku nie poniósł!– odezwał się kanclerz
Kocie--Oczko.

–Dobre by to było!–zawołał paź Krężołek i oblizał
się szeroko
językiem.–U królów, słyszę,same tłuste i słodkie potrawy
jadają,a
kołacze na każdy
dzień pieką.Tam by się człek pożywił.

–Ciszej byś był oto!–zgromił go Słomiaczek,dziwnie
wychudzony
i
cienki.–I tak się już ledwie toczysz niby kula.Jeno
patrzeć,jak urząd
stracisz,a
pan nasz miłościwy inszego do noszenia za sobą purpury swej
weźmie!

–O królów to tam niełatwo na wsi –przerwał ten
spór
Modraczek.–Ale może
choć do księcia jakiego ten poczciwy kmieć nas powiezie?

–U księcia także wielki dwór,dworzany
kuchmistrze!–zawoła na
to
Żagiewka.– Kapela też zawsze jest,muzyka gra,stoły aż
się gną od
srebrzystych mis i
pucharów,światło jarzące, jak na rezurekcji,na każdą noc
świeci,ludzie
długo śpią i mało
co czyniąc,wesoły żywot pędzą.Tam by nam dobrze było!Ale
książęta też na
gruszkach
polnych nie rosną,niby ulęgałki,a i książęcy dwór każdemu jak
karczma
otworem nie
stoi.Daleko by nam jechać, żeby księcia znaleźć!

– No,,to choćby do grafa jakiego niech nas
wiezie!— zawołał na
to
Słomiaczek..–Graf też tęgie życie prowadzi i duży dwór
trzyma.

– Ba!!–rzecze Chwastek.– A jakie stajnie
ma!!Co za
konie!Jakie psy
myśliwskie!

– A jakiż tam wikt??– zapytał troskliwie
Krężołek.

–Ha,cóż!Jak u grafa!Doskonała kuchnia i już!Na rożnach
obracają się
pieczenie z
sarny lub dzika,pasztetniki pieką torty i piramidy cukrowe,a
wino złociste
z gąsiorów do
pucharów leją,a jakie szczupaki na stół,na takich ot,misach
niosą! Tu
rozłożył ręce jak
szerokie miał,a wszyscy z podziwienia głowami kiwać zaczęli.
Ale
Pietrzyk,który do
wszystkiego prędki jak iskra był,skoczy ze swego
miejsca,słysząc owe cuda,i
trąciwszy
Skrobka,zawoła:

– Człowieku!!Hej,człowieku,znaszże ty grafa jakiego w
tej okolicy?

– Grafa??– powtórzył Skrobek drapiąc się za
ucho.–
Nijakiego grafa tu
nie ma.. Pomilczał chwilę,a po chwili,przypomniawszy
sobie,dodał:

–Jest ci hąjno na górce stara taka rudera,komin ano
tylko i kawał
muru,co
powiadają,że tam dawnymi czasy grafy siedziały;ale teraz
pustka to i
mieszczany tylko tam
czasem po cegłę jeżdżą,jak któremu trzeba.Grafy ponoć dawno
wymarły.

–Wymarły?– zawołał z żywym współczuciem Krężołek i
klasnął w
dłonie.–
Patrzcież, jak od takiego dobra umierają ludzie i
odchodzą!Ha,jak tak,to
niech nas choćby
do porządnego szlacheckiego dworu ten chłop powiezie,to i tam
krzywdy nam
nie będzie.
Szlachcic na wsi to także pan całą gębą.

–A tak –odezwał się na to
Modraczek.–Przyjdzie wiosna,to
sobie rano
wstanie,na te pola zielone pod zorzą wyjdzie;tu mu skowronek
śpiewa wesołą
piosenkę,tu mu
rosa perły pod nogi sypie,tu mu kwiatuszki dziergają wzorzyste
kobierce po
łąkach,tu mu
pługi czarną ziemię orzą,wołki porykują,oracze pokrzykują,aż
dusza
rośnie,aż serce
jaśnieje.Przyjdzie lato,fuzyjkę szlachcic bierze,na błota
idzie,kaczkę
dziką ustrzeli,do
torby pięknie przytroczy,w to niebo modre popatrzy,wesołe
myśli ma.A tu
pola dokoła
szumią kłosem złotym,a tu lny kwitną modro,a tu siano z łąk
pachnie,a tu
jagody się
rumienią,a pszczoły w lipie brzęczą...Przyjdzie jesień,to
jabłoń i grusze,i
śliwy pod
owocem się gną,w gaju brzozowym grzyby i rydze pachną,wieniec
dożynkowy
złoci się i mieni
to kłosem,to kwiatem,to orzechów gronem.Rankiem na polach mgły
leżą,słońce
ledwo się
wychyla,a mój szlachcic nuż w bór z nagonką!nuż łowy na
zwierza!Bór cicho
stoi,grania
ogarów słucha,na myśliwców z wysoka wiewiórka czarnymi oczyma
patrzy.Wtem
huknie strzelec
raz i jeszcze raz!Paf!paf!paf!Echo się szerokie rozlega,krzyk
słychać
radosny i
myśliwskie trąbki.

–Dobrze,bardzoś to dobrze opowiedział,wierny mój
Modraczku!–rzekł na to
miłościwy król Błystek,który,w milczeniu rozmowy drużyny swej
słuchając,teraz się
uśmiechać mile zaczął.–Obyśmy do takiego dworu
ziemiańskiego w
podróży naszej
trafili!Ale choćby tam nawet nie było tak gwarno i wesoło,i
tak mu rad
będę! Mówił tak
jeszcze król stary z wyrazem rozrzewnienia na zmarszczonej
twarzy,kiedy wóz
nagle o
kamień stuknąwszy w bok z gościńca na polną drożynę skręcił,a
zaraz też i
szkapa ubogiego
Skrobka parskać wesoło zaczęła,jak zwykle czynią konie,kiedy
dom poczują.
Jakoż wóz
niebawem się zatrzymał,a chłop,podszedłszy do siedzących na
nim,rzekł:

– Złaźtaż!!Wy,królisko,i wy,reszta!Złaźt
BLA BLA / 109.196.145.* / 2011-03-24 07:18
nie zgadzam się z ta opinią. Jestem stałym bywalcem tego salonu i widzę co na nim się dzieje. Kierowniczka na równo z dziewczynami haruje , i wcale nie słyszałem żeby kiedykolwiek krytykowała czyjąś pracę . Jest wesoła i uśmiechnięta. Poproszona o pomoc w znalezieniu rozmiaru nigdy nie odmówiła ani tez nawet krzywej miny nie zrobiła. Wręcz wiele razy sama podchodzi do klienta i proponuje pomoc . A skoro ją przenieśli z Łowicza to musiała sobie na to zasłużyć ciężka pracą.
Poza tym atmosferę w tym salonie psuje jedynie pani sprzedawca , która zastępuje kierownika. Słyszałem wiele razy jak wypowiadała się na temat kierownika do swoich koleżanek buntuje wszystkich przeciwko niej. A sama pod jej nieobecność chodzi zadufana w sobie udając wielką panią kierownik i tylko rozkazuje co kto ma robić.
Jest strasznie wredna I WIECZNIE NIEZADOWOLONA Tacy ludzie psują tylko zdrową atmosferę w pracy , Współczuję tej pani kierownik , może warto zainteresować się tym tematem. Nie ma ludzi niezastąpionych.
jjjUSTYNA / 2011-03-24 20:21
Jestem kierowniczka tej dziewczyny i nie zgadzam sie z ta opinia. Jestem bardzo zadowolona z jej pracy. Widac ze ktos na forum probuje zarowna ja jak i mnie oczernic. Dziewczyna ktora mnie zastepuje to bardzo mila i kompetentna osoba. Pozdrawiam
aSSik / 91.214.0.* / 2011-03-24 19:59
Bzdura. Pracuje tam i jedno powiem: nikt nas nie buntuje.
salaman / 83.30.156.* / 2011-03-21 13:01
To samo dotyczy reszty regionow. Dyrekcja nie ma chyba zielonego pojecia jak RKS traktuja pracownikow sklepow..
2222 / 83.30.156.* / 2011-03-21 12:57
Teraz region łódzki ma swojego nowego RKS na miarę Pana T.N a mianowicie młodą kobietę Panią I.B. Są sklepy gdzie dziewczyny same się zwalniają bo nie wytrzymują jej sukowato - spokojnych komentarzy wielu kierowniczkom chce utrzeć nosa i pokazać co to ona nie jest, "niestety" mądrzejsze same odeszły i pokazały klasę. Nowa RKS jest dobry miesiąc na swoim stanowisku i już jej się w głowie poprzewracało - jest to pani która nie toleruje niczego. A było tak fajnie i przyjemnie za czasów Pani Asi....
lubawa / 83.30.156.* / 2011-03-21 13:05
Firma mogłaby zrobic konkurs na najlpszego RKS , Pani Asiana pewno by wygrała.....!!!!!
woll-e / 91.201.121.* / 2011-03-20 18:10
na dodatek szefowa zawraca d.... nawet w niedziele a jak nie chcesz przyjść wcześniej do pracy to już ma podstawę do zwolnienia normalnie fiksówka - ale to już za mną
dałam wypowiedzenie i adieu to wszystko co mogę zrobić dla tej firmy :)
0000000000000000000 / 178.181.83.* / 2011-03-19 10:53
W Firmie CCC można zrobić zwrot zakupionego towaru w ciągu 30 dni.Niestety
nie w każdym miejscu jest to przestrzegane.W Płock w galerii Wisła Pani
kierownik robi wielkie fochy , że komuś zrobi zwrot.Nie każdy może danego
dnia przyjść z dzieckiem.Ta Pani nie ma prawa tak się zachowywać.Czy nikt
z firmy tego nie kontroluje??? CCC w Wiśle traci przez to klientów .
Niestety przykro mi to pisać, ale obsługa tam jest Fatalna.Jak możecie
to chodźcie gdzie indziej , może takie zachowanie klientów do tej Pani
przemówi.To nie jest jej prywatna firma.A stanowisko kierownika nie
daje jej jeszcze władzy do poniżania .Pracownicy też są nie odpowiednio
traktowani, nawet przy nas klientach.Jakiś szacunek do swoich podwładnych
obowiązuje.My nie musimy słuchać spraw załatwianych na salonie
zuza 1 / 78.8.77.* / 2011-03-19 21:17
jak łazisz w ta i s powrotem to każdy by miał cie dość !!!!!!!
.....a możne tak patyczek do torebki jak nie wiesz jaki rozmiar dziecko nosi .
zwroty są oczywiście ale przesadzacie trochę z tym mierzeniem do sukienki -i na dodatek przynosicie noszone buty do zwrotu -porażka.
Jakaś paranoja! / 93.154.136.* / 2011-03-19 22:13
Nie no super podejście do tematu,mam szczęście,że taki ktoś jak Ty nie pracuje w naszym zespole!!!Patyczek,czy bez niego buty klient prawo oddać i tyle!
zuza 1 / 78.8.77.* / 2011-03-19 22:47
.............,jestem miła i uprzejma do klientów -z uśmiechem przyjmuje zwroty bo taka jest procedura a to co sobie myślę i napisze to inna sprawa .......(a taka jest prawda ) .
miłego wieczoru -jakaś paranoja ;)
Jakaś paranoja! / 93.154.179.* / 2011-03-20 16:22
właśnie widać:)
Warmiaczka / 95.160.187.* / 2011-03-19 19:40
no to niezle tam sie dzieje u nas bez problemu przyjmujemy zwroty bo takie sa przepisy .Pani kierownik nie zadowolna bo widocznie maja nie wyrobione plany a zwrot sie odlicza od wykonanego planu|!Pani kierownik i takie fochy no wstyd ..
wkurzony / 79.162.184.* / 2011-03-19 08:08
EDDI 3 piszesz o Edycie S z wrocka co ma teraz dolnyslask czy o Edycie ze Szczecina?
Ja pisałem o dolnymslasku.
EDDI 3 / 79.173.10.* / 2011-03-20 00:45
Piszę o Edytce z Poznania, ona miała kiedyś Szczecin, pozdrawiam.
wkurzony / 79.162.165.* / 2011-03-18 19:18
No i cele sie pojawiły dzisiaj.... teraz jeszcze nasza kierowniczka musi sie ogarnac i je nam wyznaczyc ;/
kysymyny / 95.160.187.* / 2011-03-19 20:51
a j**** te cele ;p
wkurzony / 79.162.178.* / 2011-03-17 21:27
Macie juz cele połroczne??? Bo nasza szanowan pani RKS Edyta.S. zapominal do dzisiaj wyslac ......no k**** mac ...tak jest zajeta pilnowaniem UPT ze zapomniala o celach!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 77.253.89.* / 2011-03-19 19:45
POWIECCIE PO CO I DLA KOGO TE CELE SOM PSZYGOTOWANE ?????? TAM SIE SIEDZI NA PRAWDE PUŁ ROKU ????? TO JEST CZENSC ÓMOWY O PRACE ??? POWJECCIE BO NIEROZUMJE !!!
qra / 89.79.239.* / 2011-03-18 11:36
H E L O Ł! NIE MA JUŻ CELI PÓŁROCZNYCH. Poza tym, nie wierzę, że tak Ci na Nich zależy:-) Każdy przypomina sobie o nich, kiedy... nie dostaje premii. Dopiero wtedy chce wiedzieć, za co!
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 77.255.60.* / 2011-03-18 14:01
JAKTO NIE MA CELI PUŁROCZNYH !!!
SOM!!!!
F PJERDLU SOM ;))))
fgnfkghlkhbl / 95.160.187.* / 2011-03-19 19:42
wybacz ze zapytam ale ty specjalnie robisz takie byki czy tak masz bo aż w oczy pali
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 77.253.89.* / 2011-03-19 19:47
NIE ROZUMJE CIE..... CO TO SOM BYKI ???
fkfkfkfkfkfk / 178.37.238.* / 2011-03-19 12:45
dla kierowników są półroczne...natomiast dla sprzedawców teraz są kwartalne....ludzie pracujemy w jednej firmie...skąd te niedoiformowania się biorą????
llłlll / 87.205.220.* / 2011-03-18 13:14
HELOŁ!!!!!!!!!!!!!!!dla sprzedawców nie ma ,ale dla kierowników są......widzę,że jestes doinformowana!!!!!!!!!zeby wyznaczyc cele sprzedacwą najpierw kirownik musi dostac cele!!!!
EDDI 3 / 79.173.10.* / 2011-03-17 23:33
Normalka !!! W poprzednim półroczu było tak samo, jeszcze zwaliła robotę na kierowników, żeby za nią tabelki pouzupełniali. Mnie oszukała na 600 zł. , ponieważ nie zapisało się wszystko w tabelce. Nie wiecie za co ona bierze sianko ?! Jej praca to chodzenie po sklepach i robienie zakupów oraz odwiedzanie fryzjera i kosmetyczki. Ona potrzebuję ludzi do odwalania za nią roboty !!! Mam nadzieję, że wkrótce ktoś się za nią weźmie i ją wy......!!!!! MASAKRA !!!! Przyjeżdża bardzo rzadko do salonu i jeszcze jej się nie chce karty kontroli zrobić ! Za czasów Bolka wszystko było okey, premie na czas, rankingi wysyłane. Ona żadnego rankingu sama od siebie nie wyśle, trzeba się prosić !!! Wielka damulka !!!!!!! Karierowiczka !!!! Procedur nie zna, a wymaga !!!
pppppppppppppppppp / 77.45.51.* / 2011-03-20 22:14
zgadzam sie z tą opinią!!!!!!!my dostałyśmy ta pania!!!!masakra!!!!!
mielcarz / 77.253.46.* / 2011-03-17 21:40
my juz mamy od dwóch tygodni.....zaraz się kwartał skończy....dobre hihiih za co oni siano biorą,i co najgorsze nikt ich nie pilnuje!!!!!!!!!!!!i nie kontroluje!!!!!!!!!!
15001900 / 77.45.51.* / 2011-03-15 20:10
ile zarabia kierownik regionalny w ng2?z góry dziekuje za odpowiedz.
333r44 / 83.22.68.* / 2011-03-16 20:43
z 4,5 tyś , mówiła jedna regionalna
85231452 / 87.205.45.* / 2011-03-16 23:19
...ale chyba podstawy na czysto+premie sprzedażowe i zadaniowe myślę,że 6 koła to minimum..........tylko za co?????????????????????
MGR NA SAMJE Z BUTAMI NIE DO POMYSLENIA RZE TAK MORZE BYC / 77.253.89.* / 2011-03-19 19:41
A Wy za co dostajecie pieniądze ?
OOOO222 / 178.42.228.* / 2011-03-19 19:37
za bez prace ale sie pytasz, przeciez my za nie robimy
ALBO NA NICH
biedna sprzedawczynka / 213.158.216.* / 2011-03-17 12:47
hihihi co Wy piszecie, patrząc na chate mojej regionalnej i 2 samochody po 150tys zł. Wiem że za 6tys netto to nawet nie chciałoby się jej z domu wychodzić. Ludzie mój kolega jest regionalnym co prawda w innej firmie ale podobnej i jak 10000 netto zarobi to jest załamany bo tz. że premii nie dostał.
buuuuuu / 91.201.123.* / 2011-03-16 17:22
a co chcesz być regionalnym ???
ha ha ha
wiktoria 2005 / 85.237.162.* / 2011-03-14 13:27
cooo to praca chyba jakaś pomyłka to obóz pracy ale spoko inspekcja się tym zajmie a tak nawet muzyka jest komunistyczna jak i regionalni i kierownicy
qra / 89.79.239.* / 2011-03-13 22:54
Premii nie ma - źle, premie są - też źle, bo za niskie...
Jeśli nie odpowiada Wam system premiowania w tej firmie, to ...się zwolnijcie.
abcececece / 77.114.233.* / 2011-03-11 20:29
Skoro CCC upada(wiadomosci np.z tego forum),to dlaczego ciagle otwiera nowe lokalizacje(np.Belchatow).Ktos wyjasni?
serdżik / 90.156.75.* / 2011-03-11 11:34
Witajcie,
co ja widzę i co ja czytam , aż tak źle??Powiem Wam ,że u mnie w sklepie jest git, bo sama o to dbam, a regionalni się czepiają ,bo taka ich praca, moja poprzednia regionalna była na wysokim poziomie kulturalnym ; teraz też nie narzekam - mam niczego sobie Pana RKS i wcale się nie podlizuję, wręcz przeciwnie nazywam rzecz po imieniu, a jeśli macie takie podejście nieszczere, np.: podczas wizyty RKS wszystko git, a potem "jedziecie" po nich, to się nie dziwię, że narzekacie na relacje z RKS - ami!!!! Ja tam lubię tą pracę i swój personel :-) A Wam życzę więcej pozytywnej energii, bo zioniecie ogniem i zalewa Was żółć , aż niemiło ..
Lichenes / 89.206.27.* / 2011-03-11 11:21
hej, mam pytanie, jak wyglada system pracy w ccc, jakie sa obowiazki na poczatek, ile placa ile godzin, jaka umowa, czy i kiedy umowa o prace i na jaki okres. dzieki wielkie ;)

CCC

Kolerzanka / 213.77.45.* / 2011-03-10 20:23
Masakra jak czytam te wypowiedzi pseudo klientek to mi zle robi.... Takie klientki sa najgorsze najlepiej wchodzic wam w dupe wszystko podawac usmiechac sie a i tak jest cos zle!! pozatym nie tylko obslugujemy klienta ale ukladamy buty sprzatamy itp. Po dwa, gdyby klientka na samo wejscie do Boti czy CCC Normalnie sie przywitala ze sprzedawca byla mila to uwierz mi kobieto jetes fajnie obsluzona...ale kiedy wchodza do sklepu takie panie jak Ty wielce damulki .. o ę '' ktore nie znaja słowa Dzień dobry dowidzenia Proszę no to sory.... po 3. Gdybys po 12 h myła podłoge i taka damulka jak Ty wchodzi za 2 minuty przed zamknieciem i Ty musisz czekac az se pojdzie to sorry tymbardziej ze takie baby jak Ty robia to specialnie widza ze jest taka godzina jest posprzatane to na zlosc chodza pytaja itp. zal! maja pretensje ze nie wolno wjezdzac z wozkami i zakupami... To najpierw kobieto przyjdz pochodz po butikach a potem rob zakupy. gdybyscie placily za skradzione buty tez byscie nie pozwalaly wchodzic. To chyba na tyle. a co do reklamacji jak przychodzi facet miesiac przed koncem reklamacji ze zniszczonymi obuwiami i zada zwrotu gotowki bo mu sie buty odkleilyt to sorry... gdy sa buty czyste zadbane i wogole to reklamacje jast pozytywnie rozpatrzona albo naprawa albo wymiana.... Ludzie czaami sa tak beszczelni ze na powitanie musial bys im nagadc... Nawet Butow nie umicie wyczyscic i umyc jak do Reklamacji oddajecie
...........ccc / 46.112.78.* / 2011-03-13 20:43
POPIERAM
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy