Początek wczorajszej sesji na giełdach nowojorskich zapowiadał drugi z rzędu wzrost indeksów. Po półtorej godziny notowań wróciły one do punktu wyjścia, ale potem znów zaczęły rosnąć. Duże znaczenie dla zachowań inwestorów miały ceny ropy naftowej, które też wczoraj falowały.
Oprócz notowań ropy, pilnie obserwowane przez graczy z Wall Street są w tych dniach także raporty finansowe korporacji. Wczoraj dostali słodko-gorzki miks. In plus zaskoczył bank JP Morgan (kurs o prawie 6 proc. w górę), notując spadek zysku mniejszy od prognoz analityków, ale Coca-Cola (kurs spadł o 4 proc.) rozczarowała, pokazując, że popyt na jej napoje na macierzystym rynku nie jest najwyższy. Generalnie spółki z S&P 500, które już opublikowały raporty - a było takich 51 - zaskakiwały dotąd pozytywnie. Zyski średnio rzecz biorąc są o 6,7 proc. wyższe od oczekiwań analityków. Kwartał wcześniej było zupełnie inaczej - zyski były gorsze o 3,6 proc. od prognoz. Dotąd lepsze od prognoz zyski nie przełożyły się na wzrost indeksów, ale jeśli kolejne duże firmy wypadną korzystnie, w końcu koniunktura może się poprawić. W dłuższej perspektywie najważniejsze znaczenie ma właśnie to, ile firmy zarabiają.
Prawdziwa euforia panowała wczoraj natomiast na giełdach europejskich. Indeksy największych rynków, z wyjątkiem niemieckiego i włoskiego, zyskały po ponad 2 proc., najwięcej od trzech miesięcy. Było to pochodną wysokich zwyżek na poprzedniej sesji w Stanach, gdy tamtejsze indeksy wzrosły po 2,5 proc. Poprawie nastrojów sprzyjały też dobre wyniki Nokii i jej prognozy, dotyczące rynku komórkowego.
Akcje fińskiego producenta podrożały o ponad 9 proc.
W Europie oczekiwania spółek też są obecnie wyjątkowo niskie - prognozuje się spadek zysku firm z DJ Stoxx 600 o 2,3 proc. Na początku roku prognozowano wzrost o 11 proc. Nie będzie więc trudno o uzyskiwanie rezultatów lepszych od spodziewanych. Oczywiście liczyć się będą także prognozy na kolejne kwartały.
nie mam nic przeciwko