nie, nie - to nie było dzięki AT. Z tego, co pamiętam to trochę ryzykowałam. Zbierałam te
akcje jak kosztowały koło złotówki. Trwało to jakieś 2 tygodnie. Powoli skupowałam. Robiłam to dlatego, że widziałam po analizie indeksów, że możliwe jest ich odbicie w górę. A chemos nie zareagował na odbicie marcowe, na spółce był marazm, totalny marazm. Zauważyłąm także, że chemos był notowany jeszcze wtedy, kiedy trqały spadki na giełdzie do końca lutego. Chemos nie ragował. Pomyślałam - skupię trochę akcji i zaczekam na ruch - gdyby zaczęło lecieć w dół - miałam ustawione po części stop lilit a po części sama czuwałam - wiesz, zabezpieczałam się. I założyłam też ża jak będzie dowolny ruch w górę to nie sprzedam absolutnie. Wiesz co jeszce zrobiłam? Zajrzałam do wykładów ze studiów i tam profesorka podawała przed wieloma laty, że jak średnie kroczące trzymają się blisko siebie, to marazm na spółkach można traktować jak konsolidację przed wybiciem, i po pierwszych symptomach ocenia się kierunek wybicia. Im bliżej średnie się trzymają przed wybiciem tym większe wybicie nastąpi. I zobacz - sprawdziło się średnie 15 - 45 dniowe były dosłownie przy sobie, długo czas.i Doszło do wybicia w górę - eferkty znasz - od około 1 zł do 17 z hakiem. Poskutkowało? I o to chodziło. A wiesz co bym zrobiła jak byłoby w drugą stronę? Automatycznie bym uciekałą aby zminimalizować straty. I zarobiłam skupując akcję cholernie dużo kasy. sprzedawałam już po pierwszym zahamowaniu jakoś na poziomie 7zł ale nie pamietam dokłądnie a drugą fczęśc akcji po jakoes 16, ale musiałabym zajrzec do rachunku, bo nie pamietam już. I tym sposobem kupiłam sobie luksusowe auto, sfinansowałam dziecku jego lekcje na fortepianie, jego szkołe prywatną, moge w nie inwestować, a mąż bardzo mnie kocha i jest ze mnie dumny. On jest lekarzem a ja zajmuję się finansami i rachunkowością. On dba o nasze zdrowie, ja o finanse, on też inwestuje, uczy się ode mnie. mój misio kochany;) Niedługo go zobaczę