ja380
/ 188.33.197.* / 2015-04-13 11:47
Nasza historia jest troche inna i nie potrzebowaliśmy l 4 tylko pomocy .Maz stracil przytomność i sie przewrócił , czuł silny bol rąk i nog , cisnienie skakalo wysokie , niskie , nie mógł sie poruszać lezal na luzku i kszyczal z bolu .Dzwonilismy na pogotowie 5 razy i na policje tez bo bylismy bez radni i bez silni .W niedziele nie chodzacego meza zawiezlismy na SOR gdzie podano mu kroplowki i ketonal , wypisali go do domu po 10 godzinnym pobycie , nadal nie chodzacego o wlasnych silach .W poniedziałek poszlam do poradni rodzinnej , gdy p.doktor zobaczyła w jakim stanie jest maz, wezwala karetke ktora zabrala meza do szpitala .P.doktor z SORU widzac meza ze tam spowrotem trafil byla bardzo zdziwiona , ze co takiego sie stalo ze az trafil na oddzial neurologiczny .Po wykonaniu badan okazalo sie ze ma uszkodzone trzy kregi szyjne i na dzien dzisiejszy jest nadal osoba nie chodzaca oczekujemy na operacje ktora ma byc po 20 kwietnia .Mam pytanie gdzie tu jest sprawiedliwość , jak moze dyspozytorka pogotowia moze decydowac o zyciu i zdrowiu pacjenta skoro ktos 5 razy dzwoni i prosi o pomoc .Jestem bardzo zszokowana i zdziwiona postawa PANI DYSPOZYTORKI POGOTOWIA .