whoIm
/ 37.30.227.* / 2015-04-13 10:01
Szukałem osoby, która coś takiego napiszę bo mam podobne odczucie. Polaków w przeważającej ilości młodych zatrudnionych na umowę zlecenie jest bardzo dużo. I co? My (bo sam takową idiotyczną umowę posiadam, która dała mi już się we znaki) nie mamy tego luksusu, wzięcia l4. nie ma Cię w pracy nie zarabiasz, nie ma Cię dłużej pa pa. Harówa non stop za marny psi grosz. Wracając jednak do artykułu, na własnym przykładzie podam dlaczego do lekarza nie chodzę, pomijam fakt posiadanej umowy, chorowity też raczej nie jestem, ale jak skręciłem nogę w kostce 4 mc temu poszedłem do lekarza a tam dwie super kujące w oczy sprawy. Pierwsza - kolejki w których nie mam czasu stać - bo praca (więc de facto artykuł ma rację), druga termin oczekiwania na specjalistę. Jezus Maria... Nie chodzę do lekarza w ogóle tak jak napisano w artykule liczę na cudowną moc samo uzdrowienia, no ale skoro jest takich jak ja dziesiątki tysięcy to skąd te kolejki i długi czas oczekiwania. Paranoja. Nic nie da się załatwić, można i na skróty zapłacić w prywatnym i czekać tak czy owak w kolejce w państwowym. No ale po co? Jaki jest sens płacenia ubezpieczeń skoro nie ma możliwości z nich skorzystania. Co do odkładania w czasie zakładania rodziny to zauważyłem pewny trend. Osoby mające złe/dobre umowy boją się, że zostaną zastąpieni przez młodych świeżaków którymi da się sterować, problem jest taki, że pracodawcy zatrudniający takowych dają im od razu natłok roboty i młody pracownik kombinuje z urlopami, zwolnieniami i suma sumarum i tak nie ma pracy. Osoba która powinna mieć już ugruntowaną pozycje w pracy z tego powodu (ciągła rotacja nowych pracowników) musi być w pracy, a w głębi boi się że sama poleci jak się nie wywiąże jak Ci młodzi