nie strateg
/ 89.73.115.* / 2010-06-02 13:12
Nazwa APM-90 zawiera informację o średnicy lustra skupiającego - 90 cm. Nie ma żadnego układu luster, tylko jedno. Zakładane są natomiast : szkło rozpraszające albo szkło ochronne ( wtedy wiązka światła jest skupiona przez lustro). Nigdy nie świecą w kierunku podchodzącego samolotu - bo oślepiłyby pilota. Źródłem światła jest łuk eletryczny ( jak w spawarce) powstający pomiędzy 2-ma eletrodami po podłączeniu do nich prądu stałego o b. dużym natężeniu. Jak w spawarce - elektroda się wypala, więc czas świecenia jest ograniczony, ale wystarczający do 1, nawet kilku lądowań. Prąd wytwarza potężna prądnica prądu stałego, napędzana przez silnik samochodu, na którym jest zamontowany reflektor. W czasie wojny używano podobnych reflektorów do oslepiania obrony w atakach nocnych. Nie może świecić pionowo do góry, bo wtedy kawałki topiącej się elektrody spadają i niszczą lustro ( grube szkło ok. 2 cm). W Smoleńsku dyspozytor lotniska wogóle nie poinformował o ich ustawieniu. Załoga dowiedziała się, że są 2 APM od załogi naszego Jak-40. Załoga TU-154 też nie pytała o APM i nie prosiła o ich włączenie. Być może przy włączonych APM zobaczyliby chociaż łunę od nich, bo mgła rozprasza światla i kieruje je do góry. Kierowcy, którzy jeździli w dużej mgle wiedzą, że nie da się jechać przy włączonych długich światłach. Podobny - ale dużo większy efekt jest przy włączonych APM, które świecą w kierunku lądowania, nigdy w stronę lądującego samolotu. Często piloci, lądujący w nocy przy zamgleniu nakazują je wyłączyć.