Problemem światowej gospodarki są ceny surowców. Jeśli są drogie, to przmysł, który spałaca kredyty nie będzie w stania wygenerować zysku przy ich wysokich cenach, będzie się siłował jak topielec o każdy chałst powietrza, aż w końcu wyczerpany utonie. Zatem dopóki państwa będą udawać, że jest dobrze to producenci też będą udawać, że wysokie ceny są opłacalne, wszak, gdy jest dobrze to ci się opłaca kupić za tyle. Zatem albo można pompować biliony dolarów do światowego systemu, co nic nie da bo surowce zdrożeją bardzo szybko antycypując in falcję, albo dopuścić do 50-90% zapaści ekonomicznej na kilkanaście miesięcy, aż ceny zejdą do odpowiedniego poziomu i wtedy dopiero ożywiać gospodarki zastrzykami pieniędzy. Może temu zjawisku towarzyszyć olbrzymia deflacja, rzędu nawet 90%. Wtedy światowe finanse będą zdrowe, ceny surowców będą zdrowe, zatrudnienie będzie rosło w oparciu o realny pieniądz, co może doprowadzić do szybkiego i umiarkowanego ozywienia, które da przeżyć milionom ludzi.