F-16
/ 79.163.162.* / 2009-01-20 23:42
Barbara Blida, była posłanka SLD i była minister budownictwa, nie żyje. Kobieta odebrała sobie życie po wkroczeniu do jej domu funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Rewizja była związana z prowadzonym postępowaniem w sprawie mafii węglowej. Była posłanka miała być zatrzymana i usłyszeć zarzuty równocześnie z 13 innymi osobami zamieszanymi w nielegalny obrót węglem i związanymi z tym działaniami korupcyjnymi. Barbara Kmiecik obciążyła nie tylko prezesów spółek, ale także Barbarę Blidę. Śląska Alexis podczas sześciokrotnych przesłuchań szczegółowo opisała swoje relacje z byłą poseł. Zeznała, że dała Blidzie 80 tysięcy złotych za wynegocjowanie z jednym z szefów spółki węglowej załatwienia korzystnych kontraktów. „Inny świadek potwierdził, że do rozmowy na ten temat doszło, ale nic nie potrafił powiedzieć o łapówce” - ujawniła „Dziennikowi” osoba znająca kulisy śledztwa. Bliską znajomość obu kobiet potwierdzają ich znajomi. Prokuratura zamierzała w przyszłości postawić Blidzie także zarzuty przyjmowania od Kmiecik prezentów o wartości od 500 do 700 tysięcy zł. „Chodziło m.in. o przebudowę domu i budowę basenu, mercedesa i wycieczki zagraniczne - mówi nasz informator. We wcześniejszych rozmowach z prasą Barbara Blida kategorycznie zaprzeczała, jakoby cokolwiek przyjmowała od swojej znajomej.
Barbara Kmiecik, która po aresztowaniu zdecydowała się na współpracę z prokuraturą, w swoich zeznaniach obciąża także innych polityków lewicy. „Bywali u mnie Jerzy Szmajdziński, Jerzy Urban, Stanisław Ciosek, Andrzej Szarawarski” - mówiła prokuratorom. Powoływała się też na Jacka Piechotę, a Wacława Martyniuka w protokołach wprost nazywała swoim przyjacielem.
O związkach Kmiecik z politykami SLD powiedział prokuraturze także były poseł tej partii Ryszard Zając. „Opowiedziałem m.in. o kontaktach B.K. z liderami SLD, o zorganizowanym przeze mnie odpłatnym spotkaniu w trakcie kampanii prezydenckiej w Czerwonej Oberży z Aleksandrem Kwaśniewskim, o finansowaniu jego kampanii prezydenckiej” - napisał w e-mailu do „Dziennika” Ryszard Zając. Z naszych informacji wynika jednak, że prokuratura nie dysponuje dowodami, które pozwoliłyby postawić zarzuty innym politykom i działaczom SLD.
Zadłużony i niedoinwestowany Śląsk jest miejscem patologii, korupcji i złodziejstwa. W działalność tzw. mafii węglowej na Śląsku zamieszani byli i są biznesmeni i politycy wszystkich opcji. „Tu podziały polityczne nie przebiegają po linii prawica -lewica, tu rządzi pieniądz i układy” - mówi „Dziennikowi” jeden ze śląskich posłów PiS. Na przykład mała firma z Krakowa była pośrednikiem między spółkami węglowymi a elektrowniami i za każdą tonę węgla dostawała prowizję tylko z tytułu przefakturowania towaru.
Nieuczciwe spółki kupowały w kopalni tańszy węgiel, a sprzedawały do elektrowni jako droższy, zarabiając na różnicy w cenie. Tylko wybranym firmom skupującym wierzytelności kopalnie wypłacały sto procent wartości zadłużenia. Niezwykle opłacalne było też pośrednictwo w handlu węglem, zwłaszcza że przez całe lata praktykowano tzw. opóźniony termin płatności, a kopalnie części swoich pieniędzy nigdy nie odzyskały.