"W ostatnich miesiącach arcybiskup Leonard zachowywał się czasem jak kierowca, który jedzie pod prąd i myśli, że to wszyscy inni są w błędzie" - powiedział były rzecznik.
Nasuwa się nieodparta analogia do postępowania naszego, nieżyjącego już, prałata Jankowskiego. Niestety miał on u nas szerokie, również polityczne poparcie i cały skandal trwał latami.