mianowicie chodzi o to by nie wliczać deficytu wynikającego z zobowiązań emerytalnych do deficytu sektora finansów publicznych,mała rzecz a cieszy , zobowiązania będą jak były, ale rząd nie będzie ich wliczał ! GENIALNE ! prawda ? ale co to da ?

otóż da dużo, takie nieliczenie jednym ruchem długopisu spowoduje obniżenie długu finansów publicznych z obecnych ok. 52-53 % PKB do poziomu zaledwie 37-38% PKB , czyż to nie piękne? staniemy się dzięki temu chyba najmniej zadłużonym krajem europy i rząd spokojnie będzie mógł nas zadłużać dalej bo przecież do progu 55% PKB daleko ACH JAK DALEKO ! i będzie można spokojnie zatrudnić kolejne dziesiątki tysięcy urzędników

a że zobowiązania emerytalne jak były tak są i będą , to szczegół , ba nawet strzegół ,ważne że nie będzie się ich wliczać

chętnie bym przeczytał na ten temat wypowiedzi profesjonalistów na money np. prof, Winieckiego prof . Gomułki

tak rządzą parówkowi skrytożercy, zamiast ograniczania wydatków, kreatywna księgowość fiskalizm i wzrost zadłużenia , ale co tam ważne ,że sondażowe słupki rosną, a jak wszystko pieprz nie za 4-5 lat to na florydę

Przecież wiekszość podatków "idzie " na utrzymanie nygusów i nierobów. Przykładem niech będzie w Polsce kościół katolicki i ........armia, czyli po prostu wojsko a także policja. Nie chodzi mi o szeregowych i nisko płatnych posad. Ale oficerowie żyją jak pączki w maśle. Wczesne, bardzo duże emerytury i po przejściu na emeryturę dalsza praca na dotychczas zajmowanym stanowisku już jako cywil. O czarnej mafii nie wspominam, bo szkoda atramentu. Osobny temat to fundacje i fundusze zasilane z budzetu państwa. A kto jest we władzach tych, tfuj jak wyżej? Żony, kochanki, dzieci, rodzice itd., którzy bezczelnie okradają kraj. O caritasie-k.tasie przemilczę, ponieważ nóż w kieszeni się otwiera. Kto z tzw. "politykirów" podejmie temat? Ano żaden, bo wszyscy tak się ustawiają. Alle jaja.

Nie wystarczyło by opodatkować kościoły i księży by uzyskać poprawę budżetu?

Co prawda sam podatek od towarów i usług nie śmieszy, ale fakt, że według premiera nie stracą na nim najbiedniejsi, już owszem. No chyba, że Donald Tusk mówiąc najbiedniejsi, miał na myśli tych, którzy są już na tyle biedni, że z towarów i usług w ogóle nie korzystają.

To trafna opinia.
Trafniejsza opinia jest taka: na podwyzce VAT najbardziej straca ludzie biedni, malo zarabiajacy.
To jest proste jak konstrukcja cepa.
Premier probuje tych ludzi jednak oszukac!

największą wesołość budzą we mnie rozmowy z ludźmi,którzy głosowali te kilka tygodni temu na komorowskiego, jak już uda się ich zagonić do rozmowy o podatkach, zagonić bo oni najchętniej by rozprawiali o usuwaniu krzyża, to
- wykazują wiele zrozumienia dla zwiększania podatków
- winą za zwiększanie podatków obarczają całkiem kogo innego niż PO
- tryskają pomysłami komu by tu zwiększyć podatki zamiast im, zamiast podwyżki vatu wymyślają podatki dla innych począwszy od kleru poprzez najbogatszych a na chłopstwie skończywszy

a najzabawniejsze jest gdy bronią się argumentem ,że komorowski w kampanii nic nie mówił o podwyższaniu podatków więc to ich w pełni usprawiedliwia bo skąd mogli wiedzieć,że podatki im zwiększą. kumacie? zamiast się wściekać ,że ich w ciula zrobiono , nic nie mówiąc trzy miesiące temu o zamiarze zwiększenia podatków, to oni traktują to jako usprawiedliwienie swego wyboru i nawet im do głowy nie przychodzi taka myślozbrodnia ,że zostali oszukani, po prostu nie powiedziano im , więc nie wiedzieli

myślę, że niejaki lewandowski to przypadek kliniczny i niestety powszechny w rządzącej partii.