niss26an49
/ 84.10.38.* / 2011-07-20 22:39
Grzegorz Napieralski, zupełnie bezpodstawnie, nazywa siebie lewicowym kandydatem na prezydenta. Bo też i partia, z której się wywodzi, SLD – niezasłużenie określa się, jako partia lewicowa. Zarówno podczas sprawowania rządów w koalicji z PSL w latach 1993-97 oraz 2001-2005, jak i w latach opozycji, SLD było stowarzyszeniem obrony życiowych interesów post- PZPR-owskiej nomenklatury i ich dzieci. Przez blisko 20 lat tzw. lewica postkomunistyczna nie była w stanie zdefiniować własnego, lewicowego programu, właściwego dla sytuacji społecznej w obecnej Polsce, będącej od 5 lat w UE. Rządzenie w wykonaniu delegowanych do rządu aparatczyków z SDRP a później z SLD polegało na realizacji skrajnie liberalnej polityki ekonomicznej, w Europie uprawianej właściwie po raz ostatni za rządów Margaret Thacher, braku spójnej polityki społecznej, którą ograniczono do głoszenia potrzeby działań filantropijnych i różnych wolontariatów oraz do pragmatycznej polityki zagranicznej, gdzie stosunkowo zanotowano dobre osiągnięcia dla kraju. Przypomnijmy, że to właśnie za rządów SLD, w latach 2001-2005, premier Miller i wicepremier Hausner wprowadzili drakońskie cięcia w wydatkach socjalnych, które dotknęły grupy najuboższych i najbardziej potrzebujących. Matki, samotnie wychowujące dzieci – z powodu likwidacji Funduszu Alimentacyjnego. Studentów – zabrano zniżki na przejazdy środkami komunikacji publicznej. Wdowy – utraciły prawo do renty rodzinnej, o ile nie przekroczyły 50 roku życia. Ograniczono nawet środki, przeznaczone na dożywiane dzieci w szkołach. SLD w zdradziecki sposób potraktowało też socjalne interesy tzw. żelaznego elektoratu, wywodzącego się z ludzi aparatu władzy, wojska i policji z czasów PRL-u. AWS i rząd Buzka zmienił waloryzację emerytur służb mundurowych w taki sposób, że obecnie wysokość emerytury zależy nie tylko od wysokości uposażenia w czasie służby, ale w większym stopniu od czasu odejścia na emeryturę. I tak w służbie więziennej, a także wojskowej, dzisiejszy emeryt w stopniu podoficerskim pobiera wyższą emeryturę niż starszy oficer, który odszedł ze służby dziesięć lat temu. Stary portfel wśród emerytów mundurowych, to już problem wszystkich, którzy zakończyli służbę przed 2000 r. Różnice w świadczeniach, uwzględniając takie same warunki odejścia, przekraczają obecnie 50%. Jest to zasługa SLD. To za ich rządów zwolniono najwięcej kadry i wprowadzono ustawę pragmatyczną w 2004 r. Zmieniona została numeracja grup uposażenia, wprowadzono szereg dodatków do uposażenia. A wszystko po to, aby uniemożliwić jakiekolwiek starania zmierzające do likwidacji starego portfela. Żołnierze zawodowi i emeryci sprzed i po 2000, to dwie całkiem inne grupy zawodowe. Oczywiście głównym sprawcą tego wszystkiego jest odejście od waloryzacji uposażeniowej, wprowadzonej przez lewicę w 1993 roku, a którą zmienił rząd Buzka. Nie mniej jednak, rząd SLD Millera utrzymał w mocy tą zmianę, a posłowie SLD, indagowani w tej kwestii przez „mundurowych”, opędzali się stwierdzeniami:, „ czego chcecie, przecież i tak macie wysokie emerytury”, przytaczając dane z Warszawy, gdzie w owym czasie średnia emerytura mundurowa przekraczała 2500 zł. Ale to nie było takie dziwne, bo w stolicy było najwięcej emerytur generalskich i pułkownikowskich, w terenie zaś ta średnia była znacznie niższa. Po wprowadzeniu za rządów PO tzw. ustawy, dezubekacyjnej, kilku znaczących posłów SLD, takich jak Kalisz, Olejniczak czy tez Arłukowicz wypowiedziało się za obniżeniem emerytur byłym ubekom, przy czym używali tej pogardliwej w swej istocie nazwy. Przed TK interesów byłych funkcjonariuszy SB bronili głównie ludzie z opozycji solidarnościowej, tacy jak były minister SW, Andrzej Milczanowski czy też prof. Jan Widacki. Niektórzy z posłów SLD popierali nawet dzikie posunięcia PiS-u w sprawie rozwiązania WSI, tak jak poseł Stec z Wielkopolski, który w programie TV stwierdził, że on „po WSI płakać nie będzie”. To wszystko pokazuje, że SLD pokazało plecy nie tylko ludziom biednym i potrzebującym socjalnego wsparcia, ale także odwróciło się od pokolenia starszych ludzi, zasłużonych w czasach PRL-u. Bo są im tylko potrzebni w wyborach, jako mięso wyborcze. Dlatego należy sobie te wszystkie fakty przypomnieć, właśnie teraz, kiedy zbliżają się wybory prezydenckie, a kandydat Napieralski roni rzęsiste łzy nad krzywdami emerytów i rencistów oraz ludzi ubogich.
Główne narzędzia rządzenia SLD pozostały takie same, jakie stosowała PZPR w PRL-u: propaganda i polityka kadrowa, polegająca na szerokim stosowaniu korupcji i nepotyzmu na skalę, nieznaną wcześniej nawet w czasach socjalizmu. Stąd poziom demoralizacji kadr kierowniczych PZPR, a potem SLD, zachował ciągłość, bo często były to zachowania przejęte w spadku po starszych towarzyszach. Zauważmy, że aktyw kierowniczy SDRP, a później SLD, rekrutowany był z czołowych działaczy młodzieżowych, przybudówek PZPR: SZMP, SZSP, SZMW. Stąd wywodzili się: Kwaśniewski, śp. Jer