...787
/ 213.238.103.* / 2016-04-11 12:26
Jak można było przewidzieć, po pojednawczym spotkaniu opozycji z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim, polityczna wojna o inwestyturę rozgorzała ze zdwojoną siłą i to na dwóch frontach. Pierwszy front przebiega oczywiście na odcinku nieubłaganej praworządności, gdzie po jasnej stronie Mocy walczy prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, wspomagany przez Salon i konfidentów zmobilizowanych przez Wojskowe Służby Informacyjne. Wojskowych Służb Informacyjnych, jak wiadomo, -nie ma-, ale to przecież nic nie szkodzi, bo konfidenci nie tylko pozostali, ale w dodatku po staremu wykonują zadania stawiane przez oficerów prowadzących. W rezultacie oficjalna nieobecność WSI jest tylko wyższą formą obecności, co powoduje również niezamierzone efekty komiczne. Rzecz między innymi w tym, że spora część konfidentów WSI to osoby, które samego jeszcze znały Stalina, czyli w zaawansowanym wieku emerytalnym. To właśnie oni ofiarnie zasilają demonstracje Komitetu Obrony Demokracji, podobnie jak w czasach stalinowskiej młodości - pochody pierwszomajowe. W obronie demokracji i praworządności wznoszą rozmaite okrzyki, dzierżą transparenty wykonane w gospodarstwie pomocniczym jakiejś nomenklaturowej spółki, kicają w obronie demokracji i w ogóle nie mają większych zmartwień niż publikacja orzeczenia TK w Monitorze Polskim.
Wydawać by się mogło, że emerytów trapią zbyt niskie emerytury, przewlekłe i nieuleczalne choroby, na które Służba Zdrowia, po cichu realizująca zadania wynikające z Narodowego Programu Eutanazji, nie znajduje żadnego remedium, ale to najwyraźniej nieprawda. Emeryci przede wszystkim pragną zapoznać się ze wspomnianym orzeczeniem i jeśli nawet zaraz potem mieliby umrzeć, to umieraliby spokojni o los demokracji i praworządności w naszym nieszczęśliwym kraju. Widać w tym przewagę, a może nawet zwycięstwo ducha nad materią, co jest swoistym paradoksem, bo przecież znakomita większość tych emerytów została w swoim czasie nafaszerowana materializmem i to w dodatku dialektycznym - a tu tymczasem przewaga ducha.