bociangsm
/ 84.205.8.* / 2011-07-19 02:47
Moi mili wszyscy, ja już drugi raz mam nie-przyjemność mieć kolizje ze sprawcą który miał OC w tej super fajnej FIRMIE!
Mój post składa się z 2 zdarzeń:
1.Otóż z 2 -3 lata temu dzień przed sprzedażą auta wjechał mi Pan skuterkiem po całej długość BMW 7 z 2000r wersja individual. Sprawca się przyznał była policja, dostał mandat. Pomijam fakt że cała akcja była strasznie skomplikowana. Po w sumie nie długim czasie dostałem ich wycenę na ... 700zł !!! Przyjechał kupujący i kupił ją taką przerysowaną pomniejszoną o wartość jakoś 4tyś złotych, zgodziłem się sądząc że pewnie mi tyle mniej więcej oddadzą sądząc po uszkodzeniach i kosztach części i naprawy. Odwołałem się dostałem jeszcze 1 tysiąc złotych. Dałem sobie spokój, nie miałem czasu i nerwów na walkę za takie pieniążki.
2. W marccu tego roku miałem kolizje na parkingu, auto BMW 750Li 2006r INDIVIDUAL 140tyś przebiegu z prywatnego importu, szukałem pól roku bez wypadkowego auta. Kolizja parkingowa pod marketem, nie miałem okazji widzieć, wychodzę Pan z papierosem w zębach i moje auto roztrzaskany przód. Zderzak kmpl pokiereszowany, pocięty, maska aluminium zagięta, lampa bixenon dynamic wybita, uszkodzony grill, uszkodzone oko od aktywnego tempomatu. Największy mój życiowy błąd!!!!! Poszłem sprawcy na rękę, wyprosił żeby nie było policji że ma dzieci, bieda nie pracuje, dostanie mandat, a właśnie miał jechać za granicę do pracy i beczy prawie. Jego auto to czerwony tranzit nie ma co ukrywać leciwy. Zgodziłem się facet w porządku nie napity, bez żadnego ale mówi że się przyznaje. Zgarnęliśmy plastiki, odwieźliśmy moje auto do garażu i pojechaliśmy jego autem do mojej firmy gdzie był świadek- pracownik, spisaliśmy protokół i przyznanie się o winie. Zadzwoniłem do !!! pani miła nadała numer sprawy, poprosiłem żeby była szybka reakcja bo potrzebuje auto, wszystko ładnie pięknie na następny dzień dzwoni Pan na oględziny i że jutro będzie. Przyjeżdża na następny dzień robi te oględziny, jakieś głupie uwagi i pytania, fotki, poprzystawiał miarki. Jakieś miałem dziwne wrażenie podejrzliwości jak to ja bym był sprawcą. Obejrzał na oko i pyta się jak będę naprawiał, w sumie nie wiedziałem i mówię że chyba serwis. Na protokole wypisał mi maska do naprawy, zderzak do lakierowania, lampa do wymiany i koniec. Podpytałem się znajomych i znajomego z PZU co robić, podpowiadali żeby jechać na lawecie na serwis i żeby zrobili kosztorys naprawy i żeby się zastanowić bo z tą firmą mogą być problemy, zapłacisz za naprawę a oni i tak nie wypłacą i będziesz się sądził. Postanowiłem że naprawię go sam po warsztatach i zobaczę co się będzie działo. Czułem że będą faktycznie czary jakieś, dzwonię na infolinie po 3tyg co tam w mojej sprawie, miałem coś im tam przemailować i wstępnie pytam na ile jest kosztorys, a przemiła Pani mówi że na tą chwilę jest 4700zł !!! I proszę czekać na decyzję, jak coś to zawsze mogę się odwołać. Za jakiś tydzień dwa przychodzi pismo że oni mają jakieś zastrzeżenia co do okoliczności, uszkodzeń, zdarzenia i że to nie mogło tak być! W...wiłem się a jestem spokojny na co-dzień, nie karany i nie muszę ustawiać wypadków żeby żyć. Nie po to kupiłem też swoją 6 z kolej 7emke żeby ją walić! Auto postanowiłem sprzedać, trafił się dobry kupiec i auto sprzedałem. U mecenasa zjawiłem się z dokumentami i umową komisową sprzedaży auta, ten mi też mówi z nim to tylko sąd, ale wyślemy pismo żeby się ustosunkowali do swojego wcześniejszego pisma, bo nie stwierdzają tam żadnych faktów i dajemy im 30dni na wypłatę odszkodowania + załączyliśmy kosztorys z BMW na kwotę 28tyś. Mija jakieś 10 dni dzwoni pan ze Szczecina z akademi ruchu drogowego czy coś takiego że chce się umówić na rozmowę i oględziny auta. Odpowiedziałem że zapraszam, ale auto zostało sprzedane, trochę go zatkało, ale umówiliśmy się na spotkanie w firmie gdzie był też świadek praktykant przy którym spisywaliśmy oświadczenie ze sprawcą. Przyjechał facet w miarę normalny zaraz na początki zaznaczył że jest byłym policjantem(nie wiem czemu to miało służyć) Narysowałem po raz kolejny sytuację, opowiedziałem jak to było po raz kolejny kolejnej osobie, też jakieś dziwne pytania i insynuacje, a że mogłem chociaż zrobić fotkę(JAKIŻ MÓJ BŁĄD), ale nerwy, miałem umówionego klienta, nie przyszło mi to do głowy. Pan mi jeszcze powiedział że będzie dobrze, ale dziwi go że nie naprawiłem w ASO, mówię mu o doświadczeniach z tą wspaniałych firmach i żeby mnie zrozumiał , że w sumie przestraszyłem się i nie wiedziałem co o tym sądzić, zapłacę za naprawę w ASO kolosalne pieniążki a oni mi wymyślą jakiś byle pretekst żeby nie zapłacić. Wskazałem miejsce kolizji, pożegnał się i pojechał. W zeszły piątek po jakiś 2 tygodniach przychodzi pismo że ich rzeczoznawcy nie zależni ustalił że moje auto nie mogło na skutek tej kolizji tak ucierpieć i że mają wątpliwości co do samego zdarzenia! LUDZIE PARANOJA, NORMALNIE SZOK! Przeczytałem teraz jeszcze to forum i normalnie boje się, nie wiem co mnie w sumie czeka, dzwoniłem